środa, 23 kwietnia 2014

Rodzaje kotów





Nie uwierzycie, czego się dzisiaj dowiedziałam! Otóż dzisiaj pani przy sprzątaniu straszliwie narzekała, że w domu jest mnóstwo kotów. Kiedy to usłyszałam stanęłam jak wryta - obce koty w moim domu? I to mnóstwo? A ja ich nie zauważyłam? Pani powiedziała, że chodziło jej o koty z kurzu. Takiego cuda to ja jeszcze nie widziałam! Nie za bardzo wiedziałam o co pani może chodzić i co to oznacza, że te koty są z kurzu. Nie zabrzmiało to zbyt sympatycznie... I wtedy pani mi wytłumaczyła, że są różne rodzaje kotów! I że wcale nie chodzi tutaj o rasę kota ani o budowę ciała, czy długość jego futerka. Chodzi o to, że ludzie różne inne rzeczy nazywają kotami. Że na przykład na wiosnę pojawiają się na drzewach takie małe, zupełnie niesmaczne (wiem, bo próbowałam w ogrodzie sąsiadów) bazie, które ludzie nazywają kotkami. Bardzo mnie to zdziwiło, bo z żadnej strony nie przypominają kota ani z wyglądu ani z zapachu. Co więcej, okazało się, że na kulki zbitego kurzu ludzie też mówią koty - koty z kurzu! Myślę, że to już jest drobna obraza dla nas kotów, bo o ile bazie są jeszcze ładne to kurz jest paskudny, do niczego nie potrzebny i jeszcze się od niego kicha! Muszę przyznać, że ludzie ciągle mnie czymś zaskakują... Macham łapką i do zobaczenia!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Święta, święta


Właśnie się dowiedziałam, że w ten weekend ludzie mieli znowu święta! Strasznie dużo tych świąt mają! Ale to nawet dobrze się składa, bo wiadomo, że jak są święta to są i smakołyki! Niestety są też goście w domu, za czym za bardzo nie przepadam, bo burzy to porządek mojego dnia. A jak już przyjeżdża tata naszego pana z psami (o czym Wam kiedyś już opowiadałam) to jest już całkiem niefajnie, bo trzeba zwiewać do stodoły i siedzieć na belkach pod dachem tak długo, aż sobie nie pojadą. Ale za to pan i pani mają dla mnie wieczorem zawsze jakieś smakołyki. Tym razem dostałam same nowości, których wcześniej nie próbowałam! Polędwiczkę (pychota!), pasztet z królika (całkiem niezły...), białą kiełbasę (nie specjalnie mi podeszła przyznam szczerze) i ugotowane jajko, które z tego wszystkiego smakowało mi najmniej. Za to kilka jajek ugotowanych, które pani pomalowała i wsadziła do koszyczka, który później stał na stole, świetnie nadawało się do zabawy! Kiedy pani zobaczyła jak bawię się tymi jajkami troszkę się zdenerwowała i przestawiła koszyczek na lodówkę, gdzie już nie sięgam...
Ciekawe kiedy znowu będzie jakieś ludzkie święto, bo coraz bardziej zaczynają mi się takie dni podobać.
Macham łapką i do zobaczenia!

środa, 16 kwietnia 2014

No i co z tą wiosną???


Chciałam opowiedzieć Wam o tym, jaka fajna jest wiosna (troszeczkę pamiętam sprzed roku, chociaż byłam wtedy bardzo malutka). Jak fajnie jest się wygrzewać w wiosennym słonku, polować na muchy i motyle, podgryzać świeżą trawkę... A tu jak na złość od ponad tygodnia praktycznie cały czas pada!!! A jak pada to nie jest przyjemnie, bo jest chłodno i mokro. I futerko się skleja i nieładnie wygląda. Nie powiem, hasam sobie całymi dniami, bo nie wysiedziałabym w domu, ale głównie buszuję w stodole, bo tam jest ciepło i sucho. I jest drewienko, które ładnie pachnie. I nawet czasami jakaś mucha wleci, to można ją upolować. Ale zdecydowanie to nie jest to! Więc się pytam: Co z tą wiosną? Bo bardzo bym chciała móc już wygrzewać futerko na słoneczku i hasać za owadami... Więc apeluję: Słoneczna wiosno przyjdź już!
Macham łapką i do zobaczenia!