czwartek, 31 grudnia 2015

WSZYSTKIEGO NAJKOCIEJSZEGO NA NOWY ROK!!!

Jak już wiemy z poprzednich lat, ludzie ustalili sobie taki dzień, w którym kończy się Stary Rok a zaczyna Nowy Rok i nazwali ten dzień Sylwestrem. I to właśnie dzisiaj. A że przy okazji takich dni ludzie składają sobie mnóstwo życzeń, to i my chciałybyśmy życzyć Wam wszystkiego co najlepsze (czyli jedzonka i miziania przede wszystkim) i spełnienia wszystkich marzeń w tym nadchodzącym roku.

Machamy łapkami i do zobaczenia!

środa, 23 grudnia 2015

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!


Zdrowych, pogodnych o spędzonych w rodzinnej atmosferze Świąt, mnóstwa smakołyków i wiele godzin miziania i przytulania a dla wszystkich bezdomnych i schroniskowych zwierzaczków świątecznego cudu w postaci własnego domku i własnych ludzi

                                                                          życzą z całych swych serduszek
                                                                                     Myszka i Betka

piątek, 18 grudnia 2015

Wypatrujemy świąt


Straszliwie dawno nas tutaj nie było - a sporo się w naszym kocim życiu działo, o czym na pewno Wam opowiem. Ostatni raz pisałyśmy o historii z lisią czapką rodem z hollywoodzkiego thillera. Od tego czasu zdążyło skończyć się lato, minęła jesień i zaczęła się zima. Właściwie to taka prawdziwa zima ze śniegiem była tylko przez dwa dni ale Betka i tak postanowiła już nie wychodzić z domu. Mnie tam żaden deszcz czy śnieg nie przeszkadza w całodniowych harcach. Chociaż pani mówi,że trochę szkoda, że nie ma śniegu, bo wtedy byłby już prawdziwie przedświąteczny klimat. Bo, jak pewnie wiecie, wielkimi krokami zbliżają się święta. Pani już zdążyła zrobić przedświąteczne porządki a pan umył wszystkie okna. A po tych wszystkich porządkach nasz pan przytargał ze strychu dwa ogromne kartony, w których jak już wiedziałyśmy z zeszłego roku była choinka oraz różne ciekawe ozdoby świąteczne. Betce najbardziej spodobały się nowe bombki na choinkę - kilka oczywiście pospadało w nocy... Na szczęście nasza Pani przewidziała taki obrót spraw i bombki kupiła plastikowe. Ja tam najbardziej lubię szeleszczące łańcuchy, które pani rozwiesza na poręczy schodów. Po tych wszystkich przygotowaniach czekamy już tylko na przedświąteczne gotowanie (zawsze wtedy dostajemy jakieś smakowite kąski) i na same święta, bo wtedy pan i pani są cały czas w domu i miziają nas i głaskają ile się da.
Macham łapką i do zobaczenia!

piątek, 14 sierpnia 2015

Thiller

Kilka dni temu w naszym domu rozegrały się sceny niemal jak z hollywoodzkiej historii grozy. Pan i pani wyjeżdżając do pracy, zostawili mnie na dworze, żebym troszkę pohasała w spokoju (Betka została w domu). Popołudniu, kiedy Pani wróciła z pracy, zatrzymała ją nasza sąsiadka i powiedziała, że wróciłam wcześniej do domu straszliwie miaucząc (co było znaczną przesadą, gdyż miauczę tylko po to, żeby pan i pani wiedzieli, że nadchodzę i trzeba otworzyć mi drzwi lub okno) i chyba biłam się z jakimś rudym kotem, który teraz leży na podwórku przy domu, w którym nikt nie mieszka. Pani się wystraszyła i poszła zobaczyć tego kota - faktycznie leżał zwinięty w kłębek. Wtedy zaczęła mnie wołać a ja szybciutko wróciłam do domu, bo burczało mi już w brzuszku. I wtedy pani pozamykała wszystkie drzwi i okna tak, że nie mogłyśmy już wyjść. Chwilę później przyjechał z pracy Pan i rzem z Panią i kolegą Pana poszli obejrzeć tajemniczego kota. Narobili przy tym sporo hałasu, tak że każdy normalny kot wiał by gdzie pieprz rośnie. A ten nawet się nie ruszył. Pani się bardzo zmartwiła, bo pomyśleli z Panem, że ten kot już nie żyje. Obserwowałyśmy z Becią przez okno, jak zastanawiają się, co teraz z tym fantem zrobić. Pani chciała nawet dzwonić do Straży Miejskiej ale wtedy kolega Pana powiedział, że przeskoczy przez płot i najwyżej sami zabiorą tego biedaka do weterynarza, żeby go zbadać i ewentualnie skremować (bo tak się robi z martwymi kotami). I kiedy ten kolega przeskoczył przez płot wszyscy wstrzymaliśmy oddech - sytuacja była bądź co bądź nieco przygnębiająca i troszkę nawet straszna. Kolega Pana lekko trącił futrzaka nogą, po czym zaczął się ogromnie śmiać! Przyznaję, że byłyśmy zszokowane jego zachowaniem... Ale kiedy podniósł futerko z ziemi okazało się, że to była... stara czapka z lisa!!! Pan i Pani skręcali się ze śmiechu a my od razu zostałyśmy wypuszczone na popołudniowe hasanko a do tego dostałyśmy jeszcze miseczkę pełną smakołyków!
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 25 lipca 2015

świerszczący kominek

O tym,że w naszym domu znajduje się kominek już kiedyś Wam opowiadałam. Kominek jest ciekawy właściwie tylko zimą, kiedy jest pełen drewienka a to drewienko się pali i daje ciepło. Dlatego też latem raczej nie zwracamy na niego większej uwagi. Aż do wczoraj. Wczoraj bowiem kominek zaczął świerszczyć... Poważnie, dźwięk był taki, jak wieczorem w trawie na łące za domem... Przyznam, że mnie to zainteresowało i zaczęłam się w ten kominek wpatrywać w poszukiwaniu trawy, która mogła tam przecież wyrosnąć... Okazało się jednak, że żadna trawa w naszym kominku nie wyrosła (a szkoda...), tylko przez komin wpadł do niego świerszcz i nie potrafił się wydostać... Ale dzięki temu przez chwilę mieliśmy jedyny na świecie świerszczący kominek!
Macham łapką i do zobaczenia!

poniedziałek, 13 lipca 2015

Nowy kolega...

Od jakiegoś czasu wyczuwałyśmy na naszym terenie obecność jakiegoś obcego kota... Najpierw pomyślałam, że to nie możliwe ale pewnego wieczora zobaczyłyśmy przez okno, jak na nasze podwórko wchodzi mały czarny kot i czuje się jak u siebie w domu! Wyobrażacie to sobie?! A kilka dni później Betka, kiedy pojawił się znowu, Betka postanowiła się z nim zaprzyjaźnić. Niezbyt mi się to podobało ale musiałam się z tym pogodzić, bo Betka i czarny kot się polubili. I to na tyle, że zaczął coraz częściej do nas przychodzić. A dzisiaj nie uciekł nawet jak pani wyszła do niego! I pozwolił sobie zrobić zdjęcie! Myślę, że to na prawdę może być początek całkiem fajnej kociej przyjaźni...
Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 7 lipca 2015

O tym jak pan i pani zabrali nam zdobycz

mysz ale kot kot na płocie

Dzisiaj będzie historia o tym, jak pan i pani zepsuli nam polowanie. Wyobrażacie sobie?! I to na dodatek dwukrotnie! Najpierw Becia upolowała sobie jaszczurkę, którą przyniosła na nasze podwórko. I wszystko byłoby fajnie, gdyby jaszczurka nie okazała się nad wyraz waleczna i nie dość, że nie poddała się Betce, to jeszcze zamiast uciekać ugryzła Betkę w nos a potem wczepila się jej w wargę! I tutaj nasz pan, widząc co się dzieje podjął interwencję. A interwencja polegala na odczepieniu jaszczurki od Betki i wrzuceniu jej (jaszczurki, nie Betki) do wiaderka z odrobiną wody. Wyobraźcie sobie jak bardzo Betka była zawiedziona... Chwilę później przyjechała nasza pani, pochwaliła pana, że uratował jaszczurkę (!) i wyniosła ją gdzieś daleko, żeby ta mogla jeszcze trochę pożyć. Tak nam powiedziała. A że Betka była lekko przybita swoim niepowodzeniem w polowaniu, postanowiłam poprawić jej humor i upolowałam nam małą myszkę. Ale jak pani to zobaczyła, od razu nas złapala i poprosiła pana, żeby wziął tę małą biedną myszkę z dala od nas a potem tę myszkę wyniosła, podobnie jak jaszczurkę. Co prawda na pocieszenie dostałyśmy pyszne chrupaczki i pluszowe myszki do zabawy ale i tak się trochę na naszą panią boczyłyśmy... Ale jak wieczorem na naszych miseczkach pojawiło się mięsko, to już nam calkiem przeszło...
Macham łapką i do zobaczenia!

niedziela, 5 lipca 2015

Tęcza

mysz ale kot tęcza




Ostatnimi czasy pogoda nas nie rozpieszczała... Było chłodno jak na czerwiec i prawie cały czas padało. Nie narzekałyśmy, bo przy takiej pogodzie przynajmniej nie jest nam zbyt gorąco i mamy więcej chęci do hasania. A i muchy lataja nisko, więc łatwiej jakąś upolować. Ale po pewnym czasie każda monotonia męczy i cała ta bylejaka pogoda zaczęła nam się nudzić. Aż do dnia, kiedy najpierw bardzo bardzo padało a potem wyszło słoneczko. A kiedy wyszło słoneczko pojawiło się też na niebie takie dziwne kolorowe coś. Bardzo się zdziwiłyśmy, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałyśmy! Betka wskoczyła nawet na płot, żeby spróbować to dziwne coś powąchać, ale jej się nie udało. A nasza pani, kiedy to zobaczyła zaczęła się bardzo śmiać i powiedziała, że jesteśmy gluptaski. Okazało się bowiem, że to kolorowe coś, co zobaczyłyśmy na niebie nazywa się tęcza, i że to jest światło a światła nie da się powąchać. Na szczęście dało się zobaczyć, bo było bardzo ładne...
Macham łapką i do zobaczenia!

środa, 24 czerwca 2015

Niespodziewany gość


Już jakiś czas temu odwiedził nas na prawdę niespodziewany gość!!! Siedziałyśmy sobie z Betką spokojnie w domu i szykowałyśmy się do małej popołudniowej drzemki, gdy nagle na parapecie naszego okna pojawił się... gołąb!!!Wyobrażacie sobie? Gołąb na parapecie okna w kocim domu!!! Byłyśmy tak zszokowane, że nie wiedziałyśmy jak się zachować. Nie, żebyśmy się bały czy coś, po prostu zostałyśmy "wzięte z zaskoczenia"... A gołąb zachowywał się zupełnie nie jak na ptaka przystało - nie dość, że wcale się nas nie bał, to jeszcze zdawał się nami w ogóle nie przejmować... Jak byśmy nie były kotami, które przecież czasami polują na ptaki! Kiedy już otrząsnęłyśmy się z pierwszego szoku, chciałyśmy wyjść się z nim przywitać i poznać tego dziwnego gołębia ale pani zamknęła nam drzwi przed pyszczkami i poprosiła pana, żeby spróbował namówić gołębia do odlotu w bezpieczniejsze rejony. Nie za bardzo rozumiem, o co chodziło z tymi bezpieczniejszymi rejonami, bo gołąb był prawie tak duży jak Betka i szczerze mówiąc raczej nie odważyłybyśmy się go zaatakować. Ale pani postanowiła i koniec. A chwilę później gołąb sam postanowił odlecieć. O tak:
I już go więcej nie widziałyśmy...

Macham łapką i do zobaczenia!



wtorek, 23 czerwca 2015

Dzień "Kociego taty"






Każdy ma tatę. Bez wyjątku. Nasza pani ma i nasz pan też ma. Nawet ja i Betka mamy, chociaż nigdy ich nie poznałyśmy. Takie jest odwieczne prawo natury. Ale mimo, że z Becią nie poznałyśmy naszych prawdziwych tatusiów, mamy naszego pana, którego pani nazywa "kocim tatą". A że dzisiaj ludzie obchodzą swoje kolejne święto, które nazywają Dniem Ojca, chciałybyśmy naszemu "kociemu tacie" i wszystkim "kocim tatom" na świecie życzyć samych najlepszych rzeczy i mnóstwo kociej miłości z mruczeniem!!! Wszystkiego co najlepsze!!!

Machamy łapkami i do zobaczenia!

środa, 13 maja 2015

Kilka słów o wspólnym hasanku w trawie

   Nadeszła wiosna. Moja już trzecia, natomiast dla Betki pierwsza, więc co rusz pokazuję jej, jakie cudowne są uroki wiosny. Nie trzeba już siedzieć za dużo czasu w domu, bo futerko nie marznie ani nie moczy się od śniegu, można polować na przeróżne owady i dżdżownice (to ulubione zajęcie mojej młodszej siostrzyczki) i przede wszystkim można hasać w trawie! A co dwa koty hasające w trawie, to nie jeden! Zwłaszcza,że Betka lubi się ze mną gonić zarówno wokół domu jak i w trawie przy oczku czy przy tujach. Ostatnio nawet po raz pierwszy w życiu miała bliskie spotkanie z oczkiem wodnym. Polowała właśnie na muchę, gdy łapki poślizgnęły jej się na mokrych kamykach i wylądowała w wodzie. Na szczęście nasz pan był blisko i Betkę uratował z tej wody, ale od tego czasu podchodzi do oczka ostrożnie. Tak więc mamy wiosnę i mamy najfajniejsze na świecie wspólne hasanko w trawie - teraz tylko czekamy na wygrzewanie się w letnim słonku...

Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 12 maja 2015

Kotyfikacja

           Wiedziałyśmy! A właściwie przeczuwałyśmy,że pojawienie się w naszym domu nowej książki dotyczącej kotów może doprowadzić do czegoś właśnie takiego! Jak wspominałam na Facebooku, nasza pani całkiem niedawno nabyła drogą kupna książkę o kotyfikowaniu domu. Na okładce był obrazek kota, dlatego książka od razu nas zainteresowała i siedziałyśmy u naszej pani na kolanach za każdym razem, kiedy ją otwierała. I było tam mnóstwo zdjęć kocich domków, niektórych o wiele większych od naszego! Więc kiedy nasza pani po przeczytaniu calusieńkiej książki oznajmiła panu "Kotyfikujemy dom" wiedziałyśmy, że szykuje się coś fajnego, chociaż nie do końca rozumiałyśmy co. Pani chyba zauważyła tę naszą konsternację, bo wytłumaczyła nam czym jest ta cała kotyfikacja. Otóż drodzy państwo, kotyfikacja,to zmodernizowanie domu pod kątem potrzeb kota. Czy to nie jest fantastyczne? My koty, mieszkając w ludzkich domach, dostajemy spory kawałek terenu TYLKO I WYŁĄCZNIE dla siebie! Tak więc nasza pani zagoniła pana do pracy i tak powstała najpiękniejsza na świecie kocia półka łącząca nasz koci domek z cudowną nową miejscówą na szafie. Jesteśmy z Becią rozmruczane z radości i życzymy wszystkim kotom równie fantastycznych kotyfikacji!

Macham łapką i do zobaczenia!

niedziela, 5 kwietnia 2015

Wesołych Świąt!!

Zdrowych, pogodnych i Wesołych Świąt spędzonych w cieplutkim domu z najbliższymi oraz wielu wielu świątecznych smakołyków wszystkim kotom i kociarzom życzą
Myszka oraz Betka

niedziela, 15 marca 2015

Zrzucamy futerka - idzie wiosna!!


     Od kilku dni, a właściwie można by powiedzieć już, że tygodni, zauważyłyśmy z Betką, że powoli zaczynamy mieć coraz mniej sierści na sobie a coraz więcej wokół siebie. Zauważył to też pan, który wyciągał ostatnio nasze kłaczki z zupy zaraz po tym jak podczas harców przeleciałyśmy jak dwie błyskawice po stole. A co najstraszniejsze - z dnia na dzień jest coraz gorzej! Trochę nas to wszystko wystraszyło, ale pani wytłumaczyła nam, że to się nazywa linienie i to znaczy, że idzie wiosna. Nie bardzo zrozumiałyśmy co mają wspólnego latające po domu kłaczki naszej sierści z nadejściem wiosny. Okazało się jednak, że mają i to bardzo dużo! Otóż my koty, kiedy zaczyna się już robić cieplej, "zrzucamy" futerko zimowe, na rzecz futerka wiosenno-letniego. Właściwie nie całe futerko, tylko przerzedza nam się podszerstek (to jest to takie mięciutkie i gęste futerko, które mamy pod naszym futrem - taka jakby podpinka do kurtki. Tak mówi nasza pani). Nasz pan się śmieje, że jesteśmy podatne na modę i zmieniamy kolekcję na najnowszą wiosna-lato 2015 a pani zaczęła nas dzięki temu znowu czesać! Betce nie bardzo się to podoba ale myślę, że przywyknie.

Także drogie panie i drodzy panowie kociarze: jeśli w zupie, na stole czy na szczoteczce do zębów znajdujecie sierść swoich kotów nie denerwujcie się - to najlepsza oznaka, że już na prawdę idzie wiosna!!

Macham łapką i do zobaczenia!

P.S. A może by tak zastąpić te jaskółki (które ponoć są oznaką wiosny) na koty...?

wtorek, 17 lutego 2015

POSZUKIWANY DOMEK!!!

Koleżanka naszej pani znalazła taką oto rudą kicię - niestety sama ie może jej zatrzymać, więc szukamy dla niej odpowiedzialnego domku pełnego miłości. Mamy nadzieję, że zadziała magia kociego święta i mała Rudzia dostanie najpiękniejszy prezent z tej okazji - swój własny dom i swoich ludzi. Trzymamy za to łapki mocno, mocno!

Macham łapką i do zobaczenia!

Światowy Dzień Kota

Dzisiaj jest taki zwykły - niezwykły dzień. Pewni ludzie ustalili kiedyś, że właśnie 17. lutego będą obchodzić Światowy Dzień Kota. I z tej okazji jeszcze bardziej rozpieszczają swoich kocich przyjaciół. Dlatego z okazji tego święta,wszystkim kotom życzymy tego, co najlepsze.

Kociego Dnia Kota!!!

                                               Myszka i Betka

poniedziałek, 16 lutego 2015

Walentynki

Ostatnio ludzie mieli mnóstwo dziwnych dni. Najpierw był uznawany przez wszystkich, nie wiedzieć czemu za pechowy, piątek trzynastego. Jak to mówi nasza pani "odpukać" nic się pechowego nie przydarzyło nikomu z nas. A dzień później były Walentynki. Już kiedyś Wam o nich opowiadałam - ludzie wtedy robią sobie różne prezenty i wyznają sobie miłość. My koty, uważamy, że to trochę bez sensu, skoro miłość powinno się okazywać codziennie - czasem przez przytulanie a czasem przez wspólne zapasy na środku dywanu. To tak między kotami. W relacji kot - człowiek też powinno być dużo miłości wyrażanej za pomocą karmienia, miziania i wypuszczania na hasanko.
Tak więc wpisując się jednak w klimat walentynkowy, nieco spóźnienie ale życzymy wszystkim kotom dużo miłości w postaci pełnych miseczek i codziennego mizianka a ludziom w postaci puchatych przyjaciół.

Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 20 stycznia 2015

Operacja sterylizacja

Wczoraj miałyśmy bardzo dziwny dzień. Zaczęło się od tego, że rano nikt nie napełnił naszych miseczek! Od razu wiedziałyśmy,że coś się święci, co więcej,że to coś będzie miało dużo wspólnego z wizytą u kociego doktora. I nie myliłyśmy się. Na szczęście dla mnie chodziło o Betkę. Pan i pani zapakowali ją do naszego podróżniczego kontenerka i pojechali. Niedługo wrócili ale bez Betki - to było dziwne... Potem dostałam śniadanko i poszłam trochę pobiegać ale czułam się bardzo nieswojo, więc szybciutko wróciłam do domu a tam nadal nie było Betki. Trochę się zmartwiłam, bo Aleks jak się pochorował, to też znikał na cały dzień z domu... Na szczęście pani powiedziała mi, że Betka pojechała na operację - taką samą, jak rok temu miałam ja. Nie za bardzo rozumiałam, po co nam właściwie te całe operacje - sterylizacje ale pani wyjaśniła mi, że to po to, żebyśmy mogły spokojnie biegać po okolicy i żeby nie gonił nas żaden kocur. I przede wszystkim,żebyśmy się nie męczyły tak jak Becia ostatnio, kiedy miała mruczki i żeby też nie przytrafiły się nam małe kotki. Właściwie niegłupia ta cała sterylizacja... Szkoda tylko, że nie czujemy się zaraz po niej za dobrze... Bo Becie, jak wróciła wieczorem do domu w tym śmiesznym kubraczku (tak, dokładnie tym samym, w który ja zostałam po operacji zapakowana) to bardzo się chwiała i przewracała. Ale na szczęście trwało to niedługo i już w nocy hasałyśmy jak zawsze. Teraz tylko przez tydzień Betka nie może wychodzić na hasanko i musi nosić ten śmieszny kubraczek a potem ma, tak jak ja,spokój na całe swoje siedem kocich żyć.
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 10 stycznia 2015

O tym jak Betka miała mruczki

Przez kilka ostatnich dni Betka zachowywała się bardzo dziwnie. Nie miała ochoty na zabawę ani na jedzonko (no chyba, że rybkę, którą pani dla nas kupiła), spała przez cały dzień a w nocy straszliwie miauczała i się wyginała. Pan się trochę przestraszył, że Betka złapała jakieś dziwne choróbsko ale pani powiedziała, że to żadne choróbsko, tylko hormony. Nie wiedziałam, co to są te całe hormony i czy przypadkiem nie przejdą na mnie i ja nie zacznę się tak dziwnie zachowywać. Na szczęście pani mnie uspokoiła, że dzięki operacji, którą miałam jako mała kotka (opowiadałam Wam o tym) już nigdy nie będę miała takich mruczków jak Betka. A skoro Betka już dostała tych całych mruczków, które oficjalnie nazywają się rujką, będzie można z nią pojechać do naszej pani doktor na taką samą operację, jak miałam ja. I dzięki tej operacji nie dość, że kotki się nie męczą podczas rujki to jeszcze nie ma niebezpieczeństwa, że pojawią się na świecie małe kotki. Nie, żeby pan i pani nie lubili małych kotków ale też co za dużo to niezdrowo i mogłoby nie starczyć miejsca albo co gorsza chrupaków dla nas wszystkich! I w ogóle przez to, że są koty wychodzące, których ludzie nie sterylizują (bo tak się nazywa ta operacja) na świecie jest tyle kotków bezdomnych albo w schroniskach. Dlatego my jesteśmy (no właściwie Becia to za niedługo będzie dopiero) sterylizowane koty, dzięki czemu nie męczą nas mruczki i możemy bezpiecznie hasać!
Macham łapką i do zobaczenia!

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kocie życie

Niedawno dowiedziałyśmy się z Betką, że jak komuś nie wiedzie się w życiu - nie ma domu, jedzonka, mizianka albo czegoś innego,bez czego ciężko jest żyć - mówi się, że ma "pieskie życie". I to wcale nie znaczy, że zachowuje się jak pies. I tak sobie z Betką pomyślałyśmy,że to musi być straszliwie niefajna sprawa, głównie dla psów. Bo przecież mogą się poczuć urażone... Pani nam wytłumaczyła, że takie stwierdzenie, które co innego znaczy dosłownie a co innego "autor miał namyśli" nazywa się idiomem i że ludzie często używają takich stwierdzeń. Jak choćby to, że całkiem niedawno Betka "nie miała dnia" a przecież tak na prawdę ten dzień miała, tylko bardzo niefajny. Wymyśliłyśmy więc z Betką, że skoro na to, że komuś jest gorzej mówi się, że ma pieskie życie, to jeśli jest mu dobrze i ma wszystko - domek, jedzonko,mizianie,zabawki i do tego ogródek sąsiadów do hasania, to można by to nazwać "kocim życiem". Mimo,że niestety nadal wiele kotków,które nie mają tego wszystkiego, bo są bezdomne albo mieszkają w schroniskach, ma właśnie "pieskie życie". Więc kontynuując temat noworocznych życzeń - życzymy wszystkim - kotom, ludziom, psom i innym zwierzątkom, żeby miały tylko "kocie życie". Chociaż pani mówi,że gdyby nie spotykały nas przykre rzeczy to nie potrafilibyśmy odróżnić tych dobrych i się z nich cieszyć. ale to już zupełnie inny temat.

Macham łapką i do zobaczenia...

czwartek, 1 stycznia 2015

Koci Sylwester i Nowy Rok

Dzisiaj mamy pierwszy dzień nowego roku. Już kiedyś opowiadałam Wam o tym,że ludzie mają coś takiego, co nazywają kalendarzem i dzięki czemu potrafią policzyć czas. Dzięki temu całemu kalendarzowi wiadomo na przykład, że ja mam już prawie trzy lata (skończę w marcu albo kwietniu - tego nie wiem do końca) a Betka pół roku. Wiadomo też, kiedy kończy się jeden a zaczyna następny rok. I jak też wszystkim wiadomo, ludzie mają mnóstwo dziwnych pomysłów, między innymi taki,żeby w ostatni dzień roku urządzać imprezy, siedzieć do późna i strzelać petardami. I co najdziwniejsze - co roku robią to samo! Pani mówi, że to się nazywa tradycja, tak jak ze świętami, i że tradycje trzeba kultywować. Tym bardziej zdziwiło nas, że w tym roku pani i pan postanowili spędzić Sylwestra po kociemu - czyli jedząc i śpiąc. Nie powiem, bardzo nam się ten pomysł spodobał. Nie dość, że nie zostałyśmy same w domu, to jeszcze nie było żadnych obcych ludzi ani głośnej muzyki. Bo fajerwerków, głównie ze względu na nas pan i pani nie używają.
Jest też taka sprawa, że na te wszystkie tradycje ludzie składają sobie mnóstwo życzeń. I my też chciałybyśmy życzyć wszystkim, żeby ten nowy rok był pełen smakołyków, miziania, hasania po ogrodzie i dobrej zabawy. A kiedy przyjdzie następna zima, żeby każdy, bez wyjątku, miał swój ciepły domek i swoich bliskich, z którymi będzie mógł kultywować te wszystkie tradycje.
Z głębi swoich kocich serduszek życzą Myszka i Betka.