Kilka dni temu w naszym domu rozegrały się sceny niemal jak z hollywoodzkiej historii grozy. Pan i pani wyjeżdżając do pracy, zostawili mnie na dworze, żebym troszkę pohasała w spokoju (Betka została w domu). Popołudniu, kiedy Pani wróciła z pracy, zatrzymała ją nasza sąsiadka i powiedziała, że wróciłam wcześniej do domu straszliwie miaucząc (co było znaczną przesadą, gdyż miauczę tylko po to, żeby pan i pani wiedzieli, że nadchodzę i trzeba otworzyć mi drzwi lub okno) i chyba biłam się z jakimś rudym kotem, który teraz leży na podwórku przy domu, w którym nikt nie mieszka. Pani się wystraszyła i poszła zobaczyć tego kota - faktycznie leżał zwinięty w kłębek. Wtedy zaczęła mnie wołać a ja szybciutko wróciłam do domu, bo burczało mi już w brzuszku. I wtedy pani pozamykała wszystkie drzwi i okna tak, że nie mogłyśmy już wyjść. Chwilę później przyjechał z pracy Pan i rzem z Panią i kolegą Pana poszli obejrzeć tajemniczego kota. Narobili przy tym sporo hałasu, tak że każdy normalny kot wiał by gdzie pieprz rośnie. A ten nawet się nie ruszył. Pani się bardzo zmartwiła, bo pomyśleli z Panem, że ten kot już nie żyje. Obserwowałyśmy z Becią przez okno, jak zastanawiają się, co teraz z tym fantem zrobić. Pani chciała nawet dzwonić do Straży Miejskiej ale wtedy kolega Pana powiedział, że przeskoczy przez płot i najwyżej sami zabiorą tego biedaka do weterynarza, żeby go zbadać i ewentualnie skremować (bo tak się robi z martwymi kotami). I kiedy ten kolega przeskoczył przez płot wszyscy wstrzymaliśmy oddech - sytuacja była bądź co bądź nieco przygnębiająca i troszkę nawet straszna. Kolega Pana lekko trącił futrzaka nogą, po czym zaczął się ogromnie śmiać! Przyznaję, że byłyśmy zszokowane jego zachowaniem... Ale kiedy podniósł futerko z ziemi okazało się, że to była... stara czapka z lisa!!! Pan i Pani skręcali się ze śmiechu a my od razu zostałyśmy wypuszczone na popołudniowe hasanko a do tego dostałyśmy jeszcze miseczkę pełną smakołyków!
Macham łapką i do zobaczenia!
Tak to naprawdę horror.Warto taką fabułą zarazić producenta filmowego.
OdpowiedzUsuńOj byłyby strachy :)
UsuńStare czapki tak mają,a czasem są jeszcze wypchane molami. No niestety,ten lisek mógłby jeszcze żyć.
OdpowiedzUsuń:) :) o tak, znamy czapki wypchane molami... :)
UsuńWłaściwie nie wiadomo o co tak naprawdę waszej pani chodziło.!!!.
OdpowiedzUsuńMy też jej czasami nie rozumiemy :)
UsuńAle traf,właśnie w telewizji grają thriller Jacksona. Trzeba się bać!
OdpowiedzUsuńCoś w tym musi być... :)
UsuńChyba lepiej nie rozumieć,ale mieć kochających opiekunów
OdpowiedzUsuńNo nie da się ukryć'uwielbiam koty i czuję w nich nadprzyrodzoną moc.
OdpowiedzUsuńTo dobrze się składa. Ja też.
OdpowiedzUsuńSuper blog ,polecam wszystkim.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla kotków .Sie ma.
OdpowiedzUsuńJuż nadchodzą święta,więc nowe doznania
OdpowiedzUsuń