sobota, 31 grudnia 2016

Kociego nowego roku!!!!


piątek, 23 grudnia 2016

Wesołych Świąt!!






Kochane koty i kociarze! 


Z okazji zbliżających się świąt życzymy Wam wszystkiego co najlepsze: kotom dobrych domków i pełnych miseczek a kociarzom mało stresu i dużo kociego mruczenia. 


KOCICH ŚWIĄT!!!


życzą Myszka, Betka i Pan Kot      

piątek, 16 grudnia 2016

O tym, że nie zwierzęta nie nadają się na prezent świąteczny


Wielkimi krokami zbliżają się Święta, czyli czas, kiedy ludzie mają wolne w pracy, dużo sprzątają, gotują a potem jedzą i dają sobie prezenty. O prezentach opowiadałam Wam już kilka razy (o tych trafionych i tych niekoniecznie tutaj, o prezentach dla kociarzy tutaj czy w końcu ostatnio o prezentach mikołajkowych tutaj). Tym razem będzie o innych prezentach. Dowiedzieliśmy się dzisiaj od naszej pani, że często ludzie jako prezent na święta dają sobie zwierzątka. Psy, koty, chomiki, świnki morskie. Wyobrażacie to sobie?! A co gorsza, często te zwierzątka, które zostały komuś dane jako prezent świąteczny w końcu nudzą się ludziom i ci oddają je do schroniska albo wyrzucają gdzieś w lesie! Nie chcieliśmy w to uwierzyć! To tak jakby dać komuś pod choinkę innego człowieka w prezencie a potem, jak się znudzi, oddać do schroniska albo gdzieś wywieźć... Bardzo lubimy z Betką i Panem Kotem ludzkie święta, bo zawsze i nam dostanie się jakiś prezent w postaci smakołyka, zabawki albo dodatkowej porcji miziania ale robienie ze zwierząt prezentów bardzo nam się nie podoba. Nasza pani mówi, że jest wielu ludzi, którzy też tak uważają i organizują przed świętami akcje informacyjne i uświadamiające. Myślę, że gdyby ludzie spróbowali się postawić w miejscu zwierzaka, z którego robi się prezent, a potem się go pozbywa, zrozumieliby, że to nie jest wcale fajna sprawa...
Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 6 grudnia 2016

Prezenty mikołajkowe i nie tylko


Dzisiaj ludzie obchodzą jedno ze swoich świąt - Mikołajki. Nasza pani mówi, że w tym dniu do wszystkich grzecznych dzieci i kotów przychodzi Święty Mikołaj i zostawia dla nich prezenty. Bardzo nam się to spodobało ale po chwili zaczęliśmy się zastanawiać czy oby na pewno byliśmy grzeczni... Przyznam szczerze, że przypomniało nam się jak kilka razy nie trafiliśmy do kuwetki (oczywiście zupełnie przypadkiem a nie dlatego, że pan czy pani nie chcieli nas wypuścić na hasanko) albo jak obgryźliśmy coś, czego nie powinniśmy ruszać (Pan Kot ostatnio odgryzł naszej pani myszkę od komputera) czy w końcu jak zadeptaliśmy naszej pani świeżo umytą podłogę, bo fantastycznie było się ślizgać na mokrych płytkach... Na szczęście okazało się, że poza tymi incydentami musieliśmy być bardzo grzeczni, bo Święty Mikołaj jednak zostawił dla nas prezenty w postaci naszych ulubionych smakołyków.
A czy u Was też był Mikołaj?
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 3 grudnia 2016

Dlaczego koty lubią kartony?



Wszystkie koty lubią kartony. Bez wyjątku. Dlatego jeśli w domu jest kilka kotów, to i kartonów musi być proporcjonalnie dużo. Tak przynajmniej jest u nas. Nasza pani śmieje się, że jak jedzie na zakupy, to musi od razu kupić trzy pary butów, żeby każde z nas dostało swój karton. Ale dlaczego właściwie koty tak lubią kartony? Ja, Betka i Pan Kot lubimy kartony, bo to zawsze coś nowego w domu a do tego można się w nich schować i polować z ukrycia na innego kota, można je obgryzać (nie uwierzycie, ale to na prawdę świetna zabawa!) albo można też w nich spać. Nasza pani zaciekawiła się bardzo tym tematem i poszperała trochę w Internetach. Znalazła informacje, że koty tak bardzo lubią kartony, ponieważ:

  • w zamkniętej przestrzeni koty czują się bezpieczniej
  • jest też kotom cieplej
  • karton to dobra kryjówka i punkt obserwacyjny do polowań
  • koty lubią spać w kartonie, bo w naturalnym środowisku też chowają się do spania (ale nam się to rzadko zdarza, chyba że Pan Kot zaczyna harcować)

Nasza pani mówi, że te wszystkie kocie zabawki i legowiska przy nas są w zupełności niepotrzebne, skoro spać najbardziej lubimy w kartonach lub u niej czy u pana na nogach a bawi nam się najlepiej papierkiem zwiniętym w kulkę. Ale mimo to nie potrafi się oprzeć, żeby na większych zakupach nabyć dla nas jakieś zabawki.
A czy Wasze koty też tak lubią kartony?

Macham łapką i do zobaczenia!

środa, 30 listopada 2016

Pierwsze próby zaprzyjaźnienia


Jak już wspominałam od miesiąca mieszka z nami nowy kot - Pan Kot, zwany także Hahorem oraz Łobuzem. Przyznam, że początkowo nie byłyśmy z Betką zachwycone pomysłem powiększenia naszego kociego stada... Ale okazało się, że Pan Kot nie jest wcale taki zły, mimo że ma mnóstwo energii i ciągle na coś poluje (zdarza się, że też na nas...). Ale kiedy wieczorem jest zmęczony po całym dniu hasania można z nim już wytrzymać. Wtedy próbujemy się zaprzyjaźnić. I nawet nie najgorzej nam to wychodzi, bo z Betką Panem Kotem już biega po domu i Betka nawet sama zaczęła zaczepiać go do zabawy! Ja tam wolę poczekać aż Pan Kot wyrośnie z tego całego hasania i będzie nieco spokojniejszy... Mam nadzieję, że nie to jego doroślenie nie potrwa zbyt długo...

Macham łapką i do zobaczenia!

niedziela, 20 listopada 2016

Kociara


Ostatnio nasza pani bardzo się śmiała. Zastanawiała się nad prezentem na urodziny znajomego i nie mogła nic wymyślić - wtedy pomyślała, że z prezentem dla niej nikt nie miał by problemu - wystarczy, żeby to było kocie. Czyli albo w kształcie kota, albo z kocim wizerunkiem albo przeznaczone dla kotów (co najbardziej się nam podoba). A wynika to z faktu, że czuje się absolutną kociarą. Nie znaliśmy wcześniej tego określenia, więc pani wytłumaczyła nam, że kociara, to taka osoba, która nie dość, że dzieli dom z przynajmniej jednym kotem, to jeszcze ma mnóstwo "kocich" rzeczy: figurki, ubrania, kubki, filiżanki, ręczniki, pościel, dywaniki do łazienki, torebki, breloczki, etui na telefon - jednym słowem wszystko, co tylko się da. Po tym wyjaśnieniu rozejrzeliśmy się troszkę po domu i faktycznie nasza pani jest kociarą! W łazience leży dywanik z kotem, w szafie ma kilka koszulek z kotami, na kanapie w salonie poduszki w koty, podobnie na łóżku! Kawę pije w filiżance z kotami, na stole w salonie leży serwetka w koty, nawet w skrzyneczce z biżuterią (do której nie bardzo wolno nam zaglądać, bo później pani się denerwuje kiedy znajduje jakąś błyskotkę pod kanapą zamiast w pudełku) znaleźliśmy błyszczące kocie łańcuszki! Ale przede wszystkim o kociej manii naszej pani świadczy fakt, że mamy do naszej dyspozycji drzewko z przejściami na pół salonu i, co najważniejsze, że jest nas aż troje w domu. Tak mówi nasz pan, który też jest kociarzem, chociaż wcale się do tego nie przyznaje...

A Wasi ludzie też mają kocią manię?

Macham łapką i do zobaczenia!

czwartek, 17 listopada 2016

Światowy Dzień Czarnego Kota


Właśnie dowiedzieliśmy się z Betką i Panem Kotem, że dzisiaj ludzie obchodzą Dzień Czarnego Kota. Wiemy, że w lutym (nota bene też 17) obchodzony jest ogólny Dzień Kota ale o dniu Czarnego Kota do tej pory nie słyszeliśmy. Nasza Pani też nie słyszała ale sprawdziła, że po raz pierwszy obchodzony był w 2017 roku we Włoszech i ma na celu walkę z przesądami dotyczącymi czarnych kotów (o przesądach związanych z czarnymi kotami już kiedyś opowiadałam Wam TUTAJ). Dlatego też dołączamy się do obchodów Dnia Czarnego Kota i przy okazji życzymy wszystkiego co najlepsze znanym nam czarnym kotom: Betce i Niuniusiowi!

Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 15 listopada 2016

O tym po co kotu zabawki


Kiedy w naszym domu pojawił się Pan Kot okazało się, że mamy całkiem sporo kocich zabawek, które do tej pory leżały na dnie szuflady albo pod kanapą czy lodówką. Jako, że obie z Betką jesteśmy już dorosłymi kotkami nie za bardzo nas te zabawki ostatnimi czasy interesowały. No, może poza dzwoniącą wędką i naszym ulubionym laserkiem (o którym opowiadałam Wam tutaj). Ale poza tym zajmowałyśmy się głównie hasaniem po podwórku naszym i sąsiadów, jedzeniem, mizianiem oraz co najważniejsze - spaniem. Za to Pan Kot najchętniej zajmuje się zabawą, więc co za tym idzie, nasz dom zaczął wyglądać jak jeden wielki koci plac zabaw. Zaczęłyśmy się więc z Betką zastanawiać po co w ogóle potrzebne kotu takie zabawki... Nasza Pani mówi, że zabawki są potrzebne po to, żeby kot mógł się wyżyć i wyhasać i w ogóle pozbyć całej nagromadzonej w nim energii. Jako, że Pan Kot jest jeszcze małym kotkiem, ma tej energii dużo więcej. Dlatego ciągle ma ochotę się bawić a my już nie tak często. Dodatkowo, jeśli kot bawi się ze swoim człowiekiem, to nawiązuje się między nimi nić porozumienia, która z czasem zamienia się w gruby sznurek :) Tak mówi nasza Pani. Dlatego postanowiłyśmy z Betką, że też spróbujemy tej całej zabawy - może będzie fajnie...

Macham łapką i do zobaczenia!

piątek, 11 listopada 2016

Myszka zdobywa Instagram

myszalekot

Nasza Pani właśnie nam uświadomiła, że opowiadamy Wam nasze historyjki już ponad trzy lata! To ogromny szmat czasu! Niedługo po rozpoczęciu naszych opowiadań pani założyła nam także profil na Facebooku a teraz postanowiła pójść jeszcze bardziej z duchem czasu (ale chyba nie daleko, bo wyszła tylko na chwilę) i założyła nam konto na Instagramie. Teraz będzie mogła udostępniać wszystkie zdjęcia, które ciągle nam robi :)
Tak więc zapraszamy do obserwowania naszych poczynań także na Instagramie:

https://www.instagram.com/mysz.ale.kot/

Machamy łapkami,
Myszka, Betka i Pan Kot

poniedziałek, 7 listopada 2016

Fruzia chorowitka


Pamiętacie jak kiedyś opowiadałam Wam o naszej dalekiej kuzynce Fruzi? Fruzia żyje sobie spokojnie z rodzicami naszej pani i, jak na prawdziwego domowego tygrysa przystało, do tej pory zajmowała się głównie spaniem, jedzeniem i mizianiem. Aż kilka dni temu przestała się bawić, zrobiła się osowiała, smutna i w ogóle nie chciała jeść. Rodzice naszej Pani bardzo się zmartwili i od razu zabrali Fruzię do kociego doktora. Jak się okazało po wielu badaniach, których żaden kot nie lubi, Fruziowe serduszko zaczęło szwankować. Wszyscy, łącznie z nami, bardzo się tym zmartwili i teraz mocno trzymamy łapki za szybkie wyzdrowienie naszej kuzynki Fruzi. I prosimy Was o to samo.
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 5 listopada 2016

Pana Kota historia o szukaniu domu

Ostatnio opowiadałam Wam o Panu Kocie, który pojawił się u nas znikąd a Pan i Pani szukali dla niego domku. Najpierw, po trzech dniach spędzonych w stodole nasza Pani wzięła go do kociego doktora na przegląd. Pan Kot okazał się całkiem zdrowym, około trzymiesięcznym kocurkiem. Pani doktor powiedziała, że spokojnie można go zacząć zapoznawać z nami. Nas oczywiście nikt nie zapytał o zdanie więc postanowiłyśmy pokazać nasze niezadowolenie z pominięcia nas przy tej decyzji przez fuczenie i prychanie na nowego kolegę. Wtedy pan i pani zadzwonili do mamy naszego pana, czy nie chciała by towarzysza dla Norci, którą nota bene też jej przywieźli. Oczywiście Norci też nikt początkowo nie zapytał o zdanie a ona bardzo wyraźnie pokazała, że żadnego kociego towarzysza sobie nie życzy. I tym sposobem Pan Kot znowu wrócił do nas. Ale dwa dni później okazało się, że znajomy naszego pana i pani chciałby Pana Kota przygarnąć. Co prawda miał już psa ale młodziutkiego a Pan Kot okazał się bardzo odważny, więc niemalże od razu zaczęli się razem bawić i Pan Kot został. Ale nasza pani i pan przemyśleli sprawę i stwierdzili, że weselej mu będzie z kotami (chociaż z Betką myślimy, że po prostu zdążyli się do niego już przyzwyczaić i bardzo tęsknili) i dwa dni temu przywieźli go z powrotem. I tak Pan Kot został nazwany Hahorek (bo okazał się straszliwym łobuziakiem) i dołączył do naszego stada. Na razie nie przyjęłyśmy go z Betką w pełni - niech sobie nie myśli, że z nami pójdzie mu tak łatwo jak z panem i panią! Ale pozwalamy mu już biegać po mieszkaniu i bawić się naszymi zabawkami. Myślę, że nawet się z czasem zaprzyjaźnimy...
Macham łapką i do zobaczenia!

czwartek, 27 października 2016

Pan Kot szuka domu


Wczoraj ni z tego ni z owego pojawił się na naszym podwórku kot. I to całkiem obcy kot! Co więcej postanowił sobie, że mimo naszych (moich i Betki) protestów zostanie u nas. Najpierw próbował oczarować naszego pana, żeby go wpuścił do domu. Na szczęście pan się nie dał. Potem nasz pani wróciła z pracy i na nią już kocie czary podziałały. Na szczęście nie na tyle, żeby od razu obcego kota wpuszczać do domu... Mimo protestów naszych i pana (nieszczególnie znowu mocnych, nie myślcie sobie...) kot został zakwaterowany w stodole. Teraz szukamy dla niego dobrego domku, w którym będzie wiódł szczęśliwe kocie życie. Może ktoś z Państwa pokocha i przygarnie Pana Kota? Pani mówi, że jest bardzo grzeczny, potrafi załatwiać się do kuwety, nie jest wybredny w kwestii jedzenia i bardzo lubi ludzi i inne koty. A do tego uwielbia się przytulać i mruczy jak mały traktorek.
Jeśli ktoś chciałby mu dać dom, pani mówi, że może go nawet dotransportować, jeśli byłoby to niedaleko naszego domu.
Dlatego apelujemy o domek dla Pana Kota!!!

środa, 28 września 2016

Kot książkowy






Kochane Myszoluby :) Nie było nas tutaj przez dłuższy czas ale z ważnych powodów. Otóż nasza pani postanowiła w końcu wydać książkę. I to nie byle jaką, tylko książkę o nas! Czyli o mnie, Betce, Aleksie i Pedrusiu. Jesteśmy z tego powodu bardzo bardzo dumne bo, jak wiadomo, nie każdy kot jest bohaterem książki. A może staniemy się kiedyś kocimi celybrytkami... Jak mówi nasza pani "pomarzyć dobra rzecz". A marzenia czasami się spełniają :)

Zapraszamy serdecznie do nabywania książki drogą kupna, żebyśmy faktycznie stały się sławne.

Machamy łapkami i do zobaczenia!



Książkę można kupić:

http://ksiegarnia.pwn.pl/Mysz-ale-kot,618221939,p.html

http://www.gandalf.com.pl/os/mol-katarzyna/

http://www.ravelo.pl/mysz-ale-kot-mol-katarzyna,p300008856.html

Nieśmiało prosimy także o recenzje :)

wtorek, 16 sierpnia 2016

O tym, jak Betka była kąpana


Opowiadałam Wam już kiedyś o tym, że Betka to straszna sierotka i często przytrafiają się jej dziwaczne historie z pechem w tle. Taka właśnie historia przytrafiła się jej kilka dni temu. Hasałyśmy sobie do późna w ogródku, kiedy pan zawołał nas na kolację. Że byłam bardzo głodna to pobiegłam od razu a Betka, która jadła już popołudniu, została na dworze. Zjadłam spokojnie kolację i już układałam się do spania, kiedy pan poszedł po Betkę i przyniósł ją z ogródka. I dopiero po chwili zauważył, że Betka ma dziwnie brudny nosek. Na początku pomyśleliśmy, że wytarzała się pod samochodem naszej pani i ubrudziła smarem ale kiedy pan przyjrzał się jej bliżej okazało się, że... to nie smar a kupa! Wyobrażacie sobie? Betka wpadła gdzieś w kupę i udawała, że wcale nie jest brudna ani jej to nie przeszkadza a do tego nie chciała się przyznać, co robiła! Pani przyjrzała się jej dokładnie i zarządziła kąpiel. Było to tak zaskakujące dla Betki, że nawet się nie wierzgała tylko spokojnie dała się umyć w umywalce. Dopiero po tej całej akcji kąpania Pan stwierdził, że to był szok nie tylko dla Betki, dlatego wszystko tak gładko poszło. Bo w końcu kto to widział kąpać kota?

Macham łapką i do zobaczenia!

środa, 3 sierpnia 2016

Areszt domowy


Wyobraźcie sobie, że przez ostatnie dwa dni praktycznie nie mogłyśmy wychodzić z domu, bo nasza pani zarządziła areszt domowy! I nie uwierzycie dlaczego! W rynnie na stodole, pod bluszczem, jakieś szalone ptaki uwiły sobie gniazdo. I mimo naszych (moich i Betki) prób ich upolowania - nie dość, że się nie wystraszyły, to jeszcze w gnieździe pojawiły się pisklęta. I to właśnie ze względu na te pisklęta pani zamknęła nas w domu na cztery spusty i wypuszczała tylko na chwilkę wczesnym rankiem. Wcale nam się to wszystko nie podobało, bo to przecież jest nasze podwórko, którego dzielnie bronimy a tu jakieś obce ptaszyska sobie postanowiły u nas zamieszkać i my musimy siedzieć w domu. Obraziłyśmy się z Betką na naszą panią i miałyśmy się do niej już nigdy w życiu nie odezwać ani nie pozwolić się głaskać i przytulać ale okazało się, że przewidziała ewentualność naszej obrazy kociego majestatu i kupiła nam w przeprosiny nasze ulubione saszetki z jedzonkiem, chrupaki i wątróbkę. I przez te całe smakołyki najpierw sobie zapomniałyśmy o naszym obrażeniu się a potem postanowiłyśmy wybaczyć naszej pani, bo ptaszki już odleciały a my spokojnie możemy bawić się na podwórku ile chcemy.

Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 19 lipca 2016

Mam sobowtóra!



Dzień dobry! Przez chwilę nie zaglądałyśmy na naszego bloga ale postanowiłyśmy się poprawić i wracamy! Dzisiaj opowiem Wam o tym, jak okazało się, że mam sobowtóra.

O tym, że Betka jest bardzo towarzyska (zdecydowanie bardziej niż ja) pewnie już Wam opowiadałam. Ostatnio zaprzyjaźniła się z zupełnie obcym kotem. Kot na początku bał się przychodzić na nasze podwórko (przyznam, że trochę się do tego przyczyniłam) ale z dnia na dzień stawał się coraz odważniejszy aż pewnego wieczora, kiedy ja już byłam w domu, postanowił odwiedzić Betkę. Nasz Pan akurat wracał ze sklepu i kiedy zobaczył dwa szalejące po podwórku koty chciał nas zawołać do domu na kolację. Jakie było jego zdziwienie, kiedy otworzył drzwi i zobaczył, że ja (ta prawdziwa ja) siedzę grzecznie w domu! Okazało się bowiem, że nowy przyjaciel Betki wygląda zupełnie jak ja! Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, bo koty kierują się głównie słuchem i węchem a kot brzmiał i pachniał zupełnie inaczej. A kilka dni później naszej Pani udało się zrobić Kotu zdjęcie, które możecie tutaj zobaczyć. Pani się śmieje, że jeszcze chwila a nasza kocia rodzina powiększy się o mojego sobowtóra, bo kot zaczął przychodzić już nawet wtedy, kiedy z Panem siedzą na tarasie. Ale ja nie jestem przekonana, czy to dobry pomysł brać do domu kolejnego obcego kota... Chociaż wszystkie obce koty po pewnym czasie mieszkania z nami stają się swoje... Sama nie wiem...
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 26 marca 2016

WESOŁYCH ŚWIĄT

Zdrowych, pogodnych i wesołych świąt, mnóstwa smakołyków (zwłaszcza pysznej szyneczki), dużo miziania i niekoniecznie mokrego Dyngusa wszystkim kotom i kociarzom 

życzą  Myszka i Betka.

czwartek, 10 marca 2016

Gdzie znika czerwona kropka...?


Jakiś czas temu nasza Pani przyniosła nam nową zabawkę, chyba najlepszą ze wszystkich - laserowy wskaźnik! Podobno ludzie wymyślili ten wskaźnik, żeby na różnych swoich spotkaniach pokazywać jakieś rzeczy na tablicy czy ekranie ale przez przypadek wyszła im fantastyczna zabawka dla kotów. Wyobraźcie sobie, jaka to frajda gonić po całym domu za małą czerwoną kropkę! I choć byśmy były z Betką wyhasane na dworze, kiedy tylko słyszymy, że pan albo pani otwierają pudełeczko z laserem od razu wstępują w nas nowe siły! Najgorsze jest tylko to, że jeszcze ani razu nie udało nam się porządnie złapać tej całej czerwonej kropki! Aż wstyd się przyznać ale jest chyba da nas za szybka... I do tego potrafi nagle zniknąć i nie da się jej nawet wyczuć! Ale myślę, że jak jeszcze trochę poćwiczymy, to w końcu uda nam się tę całą czerwoną kropkę złapać a wtedy od razu się wszystkim pochwalimy!
Macham łapką i do zobaczenia!

sobota, 23 stycznia 2016

Śnieżne harcowanie


Przez kilka ostatnich dni napadało u nas strasznie dużo śniegu. Na podwórku zrobiło się całkiem biało. Pani trochę narzeka, że zimno, brzydko, trzeba odśnieżać i źle się jeździ autkiem ale mnie się tam ta cała zima zaczyna podobać. Można cały dzień hasać w śniegu, robić tunele w zaspach i polować na płatki śniegu spadające z nieba... Chociaż przyznam, że od kiedy zrobiło się jeszcze zimniej niekoniecznie chce mi się wychodzić z domu z samego rana. I wracam też nieco wcześniej niż zwykle. Bo chociaż moje futerko zrobiło się dużo grubsze i bardziej puchate, to jednak łapki trochę marzną od śniegu... Próbowałam namówić Betkę do wspólnego harcowania w śniegu ale ona woli swoją podusię przed kominkiem. Jest z niej taki troszkę koci leniuszek. Pani się śmieje, że mogła by z Betką przesiedzieć cały dzień przed kominkiem a pan, który bardzo lubi zimę, mógłby jak ja spędzać cały dzień na dworze. Ale przyznam Wam szczerze, że mimo tego, że lubię zimę, to i tak wolałabym, żeby już było lato...
Macham łapką i do zobaczenia!