niedziela, 29 stycznia 2017

Ile zabawy potrzebują koty?





Dzisiaj od rana mieliśmy mnóstwo ruchu i zabawy. Jako, że na dworze nadal panuje zima i jest śnieżnie, zimno i mało przyjemnie, nie chce nam się za bardzo wychodzić na hasanko. Co za tym idzie, ostatnimi czasy nie całe dnie spędzamy głównie na jedzeniu, mizianiu i przede wszystkim spaniu. I dzisiaj właśnie nasza pani stwierdziła, że tak być nie może i że dosyć tego leniuchowania, bo za chwilę zamienimy się w małe puchate kulki. Ostatecznie bycie małą puchatą kulką nie jest chyba takie złe, bo jak zdążyliśmy się już zorientować, ludzie lubią małe puchate kulki. Ale nasza pani była nieugięta i zaczęła nas zaganiać do zabawy. Najpierw było gonienie za wędką ale ze względu na to, że najszybszy okazał się Pan Kot i tylko on łapał myszkę umieszczoną na końcu wędki, pani przerzuciła się na laserek. Nie powiem, lubimy z Betką laserek i trochę za nim pobiegałyśmy. Ale znowu Pan Kot nie wykazał najmniejszego zainteresowania tym typem zabawy. Wtedy nasza pani sięgnęła po najcięższy arsenał - szeleszczące kulki z karteczek. Co to była za zabawa! Goniliśmy za kulkami jak małe kociaki, nawet Betka zaczęła za nimi wyskakiwać! Nasz pan, który się temu wszystkiemu przyglądał nie mógł wyjść z podziwu ile energii siedzi w takich małych kotach. I wyobraźcie sobie, że po prawie półgodzinie takich zabaw nasza pani miała już dość i wyglądała jakby cały dzień polowała w ciężkich warunkach na bardzo zwinne ptaki. Wtedy nasz pan zaczął się zastanawiać ile czasu dziennie należy poświęcić na zabawę z kotem/kotami. Z Betką i Panem Kotem od razu powiedzieliśmy mu, że tyle, na ile jest zapotrzebowanie ale pani i tak zerknęła do Internetu (od kiedy ma go w telefonie to wszystko tak sprawdza od razu) i wiecie co... Okazało się, że mieliśmy racje! Więc oficjalnie prosimy w imieniu wszystkich kotów: Proszę się z nami bawić do oporu, aż do padnięcia (i to kociego a nie człowiekowego!). W zamian obiecujemy grzecznie w nocy spać zamiast szaleć, tupać,miauczeć i obgryzać sznurki z rolet. I nie budzić wcześniej niż o 4:30.
Macham łapką i do zobaczenia!


wtorek, 24 stycznia 2017

Hygge


Nasza pani przeczytała ostatnio w Internetach, że coraz większą popularność zyskuje duńskie słowo hygge. Nie ma ono podobno polskiego odpowiednika ale określa się nim chwile szczęścia i ciepła. I atmosferę taką przyjemną, domową. Jak na przykład wieczór przy kominku, kiedy na dworze sypie śnieg a my jesteśmy wszyscy w domu i mamy pełne brzuszki. Bardzo się nam to całe hygge spodobało, zwłaszcza z tym kominkiem i pełnymi brzuszkami. Nasza pani stwierdziła, że koty to chyba od zawsze wyznają tę filozofię, bo lubią miejsca ciepłe i miękkie.
Po raz kolejny okazało się, że ludzie za nowość uważają coś, co koty wymyśliły już dawno temu, tylko nie nadawały temu żadnej modnej nazwy...

Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 17 stycznia 2017

O szkodliwości palenia


Ostatnio Pani wprowadziła w domu zakaz palenia papierosów. Oboje z panem palą, dlatego trochę nas ten zakaz zdziwił. Ale pani opowiedziała nam o artykule, który ostatnio przeczytała i bardzo się przeraziła. Artykuł dotyczył szkodliwych skutków, jakie wywołuje u kotów palenie w domu . I nie chodzi tu wcale o to, że koty palą papierosy (bo koty są za mądre na takie głupoty i widzą, że papierosy śmierdzą a jak śmierdzą to nie mogą być dobre), tylko, że cały dym z wypalonych przez ludzi papierosów leci na koty i nie dość, że stają się biernymi palaczami, to jeszcze to wszystko osiada na ich futerku. Przyznam, że pani bardzo się przejęła tym artykułem, a zwłaszcza długaśną listą chorób, które mogą zostać wywołane u kota przez takie bierne palenie i teraz wychodzą z panem "na dymka" przed dom. Dlatego, żeby dać do myślenia innym posiadaczom kotów palącym w domu, przytoczę tutaj tylko kilka chorób, o których pani wtedy czytała.
Przede wszystkim mogą wystąpić u kota różne nowotwory: min. płuc, układu pokarmowego czy skóry a nawet pęcherza! A koty są jeszcze bardziej narażone na szkodliwe działanie dymu z papierosów, ponieważ dym wpada im nie tylko do płuc ale także osiada na całym futerku i my potem to wszystko zlizujemy przy codziennej toalecie! Dobrze, że pan i pani nie palą już w domu...
Macham łapką i do zobaczenia!

czwartek, 5 stycznia 2017

Jak tworzy się stado


Jak już dobrze wiecie od pewnego czasu mieszka z nami Pan Kot. Betka zaprzyjaźniła się z nim w miarę szybko ale mnie to jakoś nie wychodziło. Może dlatego, że Pan Kot chciał się zaprzyjaźnić wręcz za bardzo i ciągle za mną biegał i zaczepiał do zabawy... W każdym razie ostatnio nieco się uspokoił i da się już z nim wytrzymać. A kiedy pan albo pani napełniają nasze miseczki jakimiś pysznościami to już w ogóle czujemy się jak kocia rodzina. Pan Kot nie próbuje zaglądać do mojej miseczki ani ja do jego, za to oboje po wymieceniu zawartości swoich zaglądamy do miseczki Betki, czego ona bardzo nie lubi... Na dodatek ostatnio wszyscy troje bawiliśmy się z naszym panem kocią wędką! A wczoraj spaliśmy z panem i panią - też wszyscy, chociaż w różnych częściach łóżka.
Mogę więc teraz z całą stanowczością oznajmić, że Pan Kot (vel Chachor) został całkowicie zaakceptowany i przyjęty do rodziny.
I tak się proszę Państwa robi stado...

Macham łapką i do zobaczenia!