piątek, 7 marca 2014

[*]

Przedwczoraj, po niedługiej ale bardzo ciężkiej walce z chorobą mój braciszek i najlepszy przyjaciel odszedł za Tęczowy Most. Pan i pani bardzo chcieli temu zapobiec, panie weterynarz bardzo się starały, żeby go odratować ale niestety Aleks przegrał...
Na początku nie wiedziałam co się stało. Pani i pan wrócili do domu bez Aleksa ale ostatnio często zostawał u lekarza na kroplówki. Dopiero kiedy dalej nie było go wieczorem a potem nawet w nocy i na następny dzień a pani bardzo płakała zrozumiałam, że stało się coś złego... Bardzo brakuje mi mojego braciszka, bez niego jest jakoś tak nieswojo... A najgorsze jest to, że on już do mnie zza tego Tęczowego Mostu nie wróci....