Przedwczoraj Aleks uciekł z domu! Wyobrażacie to sobie?! Rano, jak co dzień, pan dał nam jeść i wypuścił na podwórko, żebyśmy trochę pohasali. I hasaliśmy sobie trochę goniąc się pod tujami, i zaglądaliśmy co pan robi w stodole a popołudniu wgramoliliśmy się na nasz ulubiony dach auta i wygrzewaliśmy się w słoneczku. I tak było przyjemnie, że w końcu zasnęłam. Nawet śniło mi się, że upolowałam takiego wielgachnego chrząszcza i chwaliłam się tym Aleksowi. I tak sobie spałam nawet całkiem długo, a jak się obudziłam, to Aleksa już nie było. Obeszłam w koło nasze podwórko, pobiegłam sprawdzić do sąsiadów - ale Aleksa nigdzie nie było. Czasami idzie gdzieś sam pohasać trochę dalej, więc się nie przejęłam, tylko pobiegłam do domku, bo pan wołał, że napełnia miseczki. Potem było mizianko, pan kilka razy wołał Aleksa, ale ten nie przychodził. Nie przyszedł nawet w nocy, kiedy było już bardzo późno! Przyznam, że zaczęłam się martwić i wołałam go siedząc na parapecie, ale nie przychodził. Nie przyszedł też rano, kiedy pan wyjeżdżał z domu, ani później, kiedy pani wróciła z pracy. Zaczęliśmy się o niego martwić wszyscy. Chodziliśmy i wołaliśmy, ale Aleksa nie było ani śladu. Widziałam, że i pani i pan się bardzo martwią i byłam zła na Aleksa, że tak uciekł bez słowa. Aż tu nagle wieczorem Aleks sobie wrócił! I najzwyczajniej w świecie podbiegł do miski nie próbując się nawet wytłumaczyć! Podeszłam nawet do niego, ale w ogóle się tym nie przejął tylko jadł. I pachniał jakoś tak dziwnie - zupełnie nie jak Aleks. Pani była na niego bardzo zła i powiedziała, że teraz ma szlaban na wychodzenie z domu i na mizianie. I ja się też na Aleksa obraziłam i nawet nie przyszłam do niego, kiedy się położył na krześle. A niech wie, że nie wolno tak z domu uciekać bez słowa!! Macham łapką i do zobaczenia.
środa, 30 października 2013
Wielka ucieczka Aleksa
Przedwczoraj Aleks uciekł z domu! Wyobrażacie to sobie?! Rano, jak co dzień, pan dał nam jeść i wypuścił na podwórko, żebyśmy trochę pohasali. I hasaliśmy sobie trochę goniąc się pod tujami, i zaglądaliśmy co pan robi w stodole a popołudniu wgramoliliśmy się na nasz ulubiony dach auta i wygrzewaliśmy się w słoneczku. I tak było przyjemnie, że w końcu zasnęłam. Nawet śniło mi się, że upolowałam takiego wielgachnego chrząszcza i chwaliłam się tym Aleksowi. I tak sobie spałam nawet całkiem długo, a jak się obudziłam, to Aleksa już nie było. Obeszłam w koło nasze podwórko, pobiegłam sprawdzić do sąsiadów - ale Aleksa nigdzie nie było. Czasami idzie gdzieś sam pohasać trochę dalej, więc się nie przejęłam, tylko pobiegłam do domku, bo pan wołał, że napełnia miseczki. Potem było mizianko, pan kilka razy wołał Aleksa, ale ten nie przychodził. Nie przyszedł nawet w nocy, kiedy było już bardzo późno! Przyznam, że zaczęłam się martwić i wołałam go siedząc na parapecie, ale nie przychodził. Nie przyszedł też rano, kiedy pan wyjeżdżał z domu, ani później, kiedy pani wróciła z pracy. Zaczęliśmy się o niego martwić wszyscy. Chodziliśmy i wołaliśmy, ale Aleksa nie było ani śladu. Widziałam, że i pani i pan się bardzo martwią i byłam zła na Aleksa, że tak uciekł bez słowa. Aż tu nagle wieczorem Aleks sobie wrócił! I najzwyczajniej w świecie podbiegł do miski nie próbując się nawet wytłumaczyć! Podeszłam nawet do niego, ale w ogóle się tym nie przejął tylko jadł. I pachniał jakoś tak dziwnie - zupełnie nie jak Aleks. Pani była na niego bardzo zła i powiedziała, że teraz ma szlaban na wychodzenie z domu i na mizianie. I ja się też na Aleksa obraziłam i nawet nie przyszłam do niego, kiedy się położył na krześle. A niech wie, że nie wolno tak z domu uciekać bez słowa!! Macham łapką i do zobaczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)