Strony
▼
środa, 30 listopada 2016
Pierwsze próby zaprzyjaźnienia
Jak już wspominałam od miesiąca mieszka z nami nowy kot - Pan Kot, zwany także Hahorem oraz Łobuzem. Przyznam, że początkowo nie byłyśmy z Betką zachwycone pomysłem powiększenia naszego kociego stada... Ale okazało się, że Pan Kot nie jest wcale taki zły, mimo że ma mnóstwo energii i ciągle na coś poluje (zdarza się, że też na nas...). Ale kiedy wieczorem jest zmęczony po całym dniu hasania można z nim już wytrzymać. Wtedy próbujemy się zaprzyjaźnić. I nawet nie najgorzej nam to wychodzi, bo z Betką Panem Kotem już biega po domu i Betka nawet sama zaczęła zaczepiać go do zabawy! Ja tam wolę poczekać aż Pan Kot wyrośnie z tego całego hasania i będzie nieco spokojniejszy... Mam nadzieję, że nie to jego doroślenie nie potrwa zbyt długo...
Macham łapką i do zobaczenia!
niedziela, 20 listopada 2016
Kociara
Ostatnio nasza pani bardzo się śmiała. Zastanawiała się nad prezentem na urodziny znajomego i nie mogła nic wymyślić - wtedy pomyślała, że z prezentem dla niej nikt nie miał by problemu - wystarczy, żeby to było kocie. Czyli albo w kształcie kota, albo z kocim wizerunkiem albo przeznaczone dla kotów (co najbardziej się nam podoba). A wynika to z faktu, że czuje się absolutną kociarą. Nie znaliśmy wcześniej tego określenia, więc pani wytłumaczyła nam, że kociara, to taka osoba, która nie dość, że dzieli dom z przynajmniej jednym kotem, to jeszcze ma mnóstwo "kocich" rzeczy: figurki, ubrania, kubki, filiżanki, ręczniki, pościel, dywaniki do łazienki, torebki, breloczki, etui na telefon - jednym słowem wszystko, co tylko się da. Po tym wyjaśnieniu rozejrzeliśmy się troszkę po domu i faktycznie nasza pani jest kociarą! W łazience leży dywanik z kotem, w szafie ma kilka koszulek z kotami, na kanapie w salonie poduszki w koty, podobnie na łóżku! Kawę pije w filiżance z kotami, na stole w salonie leży serwetka w koty, nawet w skrzyneczce z biżuterią (do której nie bardzo wolno nam zaglądać, bo później pani się denerwuje kiedy znajduje jakąś błyskotkę pod kanapą zamiast w pudełku) znaleźliśmy błyszczące kocie łańcuszki! Ale przede wszystkim o kociej manii naszej pani świadczy fakt, że mamy do naszej dyspozycji drzewko z przejściami na pół salonu i, co najważniejsze, że jest nas aż troje w domu. Tak mówi nasz pan, który też jest kociarzem, chociaż wcale się do tego nie przyznaje...
A Wasi ludzie też mają kocią manię?
Macham łapką i do zobaczenia!
czwartek, 17 listopada 2016
Światowy Dzień Czarnego Kota
Właśnie dowiedzieliśmy się z Betką i Panem Kotem, że dzisiaj ludzie obchodzą Dzień Czarnego Kota. Wiemy, że w lutym (nota bene też 17) obchodzony jest ogólny Dzień Kota ale o dniu Czarnego Kota do tej pory nie słyszeliśmy. Nasza Pani też nie słyszała ale sprawdziła, że po raz pierwszy obchodzony był w 2017 roku we Włoszech i ma na celu walkę z przesądami dotyczącymi czarnych kotów (o przesądach związanych z czarnymi kotami już kiedyś opowiadałam Wam TUTAJ). Dlatego też dołączamy się do obchodów Dnia Czarnego Kota i przy okazji życzymy wszystkiego co najlepsze znanym nam czarnym kotom: Betce i Niuniusiowi!
Macham łapką i do zobaczenia!
wtorek, 15 listopada 2016
O tym po co kotu zabawki
Kiedy w naszym domu pojawił się Pan Kot okazało się, że mamy całkiem sporo kocich zabawek, które do tej pory leżały na dnie szuflady albo pod kanapą czy lodówką. Jako, że obie z Betką jesteśmy już dorosłymi kotkami nie za bardzo nas te zabawki ostatnimi czasy interesowały. No, może poza dzwoniącą wędką i naszym ulubionym laserkiem (o którym opowiadałam Wam tutaj). Ale poza tym zajmowałyśmy się głównie hasaniem po podwórku naszym i sąsiadów, jedzeniem, mizianiem oraz co najważniejsze - spaniem. Za to Pan Kot najchętniej zajmuje się zabawą, więc co za tym idzie, nasz dom zaczął wyglądać jak jeden wielki koci plac zabaw. Zaczęłyśmy się więc z Betką zastanawiać po co w ogóle potrzebne kotu takie zabawki... Nasza Pani mówi, że zabawki są potrzebne po to, żeby kot mógł się wyżyć i wyhasać i w ogóle pozbyć całej nagromadzonej w nim energii. Jako, że Pan Kot jest jeszcze małym kotkiem, ma tej energii dużo więcej. Dlatego ciągle ma ochotę się bawić a my już nie tak często. Dodatkowo, jeśli kot bawi się ze swoim człowiekiem, to nawiązuje się między nimi nić porozumienia, która z czasem zamienia się w gruby sznurek :) Tak mówi nasza Pani. Dlatego postanowiłyśmy z Betką, że też spróbujemy tej całej zabawy - może będzie fajnie...
Macham łapką i do zobaczenia!
piątek, 11 listopada 2016
Myszka zdobywa Instagram
myszalekot |
Nasza Pani właśnie nam uświadomiła, że opowiadamy Wam nasze historyjki już ponad trzy lata! To ogromny szmat czasu! Niedługo po rozpoczęciu naszych opowiadań pani założyła nam także profil na Facebooku a teraz postanowiła pójść jeszcze bardziej z duchem czasu (ale chyba nie daleko, bo wyszła tylko na chwilę) i założyła nam konto na Instagramie. Teraz będzie mogła udostępniać wszystkie zdjęcia, które ciągle nam robi :)
Tak więc zapraszamy do obserwowania naszych poczynań także na Instagramie:
https://www.instagram.com/mysz.ale.kot/
Machamy łapkami,
Myszka, Betka i Pan Kot
poniedziałek, 7 listopada 2016
Fruzia chorowitka
Pamiętacie jak kiedyś opowiadałam Wam o naszej dalekiej kuzynce Fruzi? Fruzia żyje sobie spokojnie z rodzicami naszej pani i, jak na prawdziwego domowego tygrysa przystało, do tej pory zajmowała się głównie spaniem, jedzeniem i mizianiem. Aż kilka dni temu przestała się bawić, zrobiła się osowiała, smutna i w ogóle nie chciała jeść. Rodzice naszej Pani bardzo się zmartwili i od razu zabrali Fruzię do kociego doktora. Jak się okazało po wielu badaniach, których żaden kot nie lubi, Fruziowe serduszko zaczęło szwankować. Wszyscy, łącznie z nami, bardzo się tym zmartwili i teraz mocno trzymamy łapki za szybkie wyzdrowienie naszej kuzynki Fruzi. I prosimy Was o to samo.
Macham łapką i do zobaczenia!
sobota, 5 listopada 2016
Pana Kota historia o szukaniu domu
Ostatnio opowiadałam Wam o Panu Kocie, który pojawił się u nas znikąd a Pan i Pani szukali dla niego domku. Najpierw, po trzech dniach spędzonych w stodole nasza Pani wzięła go do kociego doktora na przegląd. Pan Kot okazał się całkiem zdrowym, około trzymiesięcznym kocurkiem. Pani doktor powiedziała, że spokojnie można go zacząć zapoznawać z nami. Nas oczywiście nikt nie zapytał o zdanie więc postanowiłyśmy pokazać nasze niezadowolenie z pominięcia nas przy tej decyzji przez fuczenie i prychanie na nowego kolegę. Wtedy pan i pani zadzwonili do mamy naszego pana, czy nie chciała by towarzysza dla Norci, którą nota bene też jej przywieźli. Oczywiście Norci też nikt początkowo nie zapytał o zdanie a ona bardzo wyraźnie pokazała, że żadnego kociego towarzysza sobie nie życzy. I tym sposobem Pan Kot znowu wrócił do nas. Ale dwa dni później okazało się, że znajomy naszego pana i pani chciałby Pana Kota przygarnąć. Co prawda miał już psa ale młodziutkiego a Pan Kot okazał się bardzo odważny, więc niemalże od razu zaczęli się razem bawić i Pan Kot został. Ale nasza pani i pan przemyśleli sprawę i stwierdzili, że weselej mu będzie z kotami (chociaż z Betką myślimy, że po prostu zdążyli się do niego już przyzwyczaić i bardzo tęsknili) i dwa dni temu przywieźli go z powrotem. I tak Pan Kot został nazwany Hahorek (bo okazał się straszliwym łobuziakiem) i dołączył do naszego stada. Na razie nie przyjęłyśmy go z Betką w pełni - niech sobie nie myśli, że z nami pójdzie mu tak łatwo jak z panem i panią! Ale pozwalamy mu już biegać po mieszkaniu i bawić się naszymi zabawkami. Myślę, że nawet się z czasem zaprzyjaźnimy...
Macham łapką i do zobaczenia!
Macham łapką i do zobaczenia!