środa, 17 lipca 2013
Jak pani i pan pojechali na urlop...
Ostatnio pani nasza i pan zachowywali się bardzo dziwnie. Jak wracali z pracy, to pani ciągle tylko sprzątała i prała, i goniła koty z szafy albo łóżka "psik psik", mówiąc, że nie możemy teraz nic pobrudzić. A Pan ciągle robił coś przy samochodzie i jak chcieliśmy wejść tam na małą drzemkę, to też ciągle wołał "psik psik". I było tak aż do dnia, kiedy zaczęli się zachowywać jeszcze dziwniej. Pani zrobiła bardzo, bardzo dużo bułek i spakowała je do siatki. A potem wyciągnęli taką wielgachną torbę i oczywiście na koty było "psik psik", kiedy chciały się w niej pobawić. Bo taka torba to jest lepsza niż szafa! Można się schować w różnych kieszonkach, można się po niej gonić, można w niej też zasnąć. Ale dla kotów było "psik psik" i koniec, bo pani wkładała do torby mnóstwo ubrań. A potem przyjechali rodzice pani z inną, pełną już torbą i zaczęli ją rozpakowywać. To pomyśleliśmy z Aleksem, że do takiej rozpakowanej to już nam wolno wskoczyć - ale znowu było do kotów "psik psik" i "nie wolno". A potem pani i pan nas mocno wyprzytulali i pojechali. Oni często tak wyjeżdżają, ale w miarę szybko wracają - ale tym razem było inaczej... Czekaliśmy z Aleksem jeden dzień - nie było ich. Rodzice pani dali nam jeść i nas przytulali, i nawet wypuszczali pobiegać, tak jak robią to pani i pan. Ale to nie było to samo. Byliśmy naprawdę bardzo zdziwieni, kiedy nie było ich już trzy dni. Nawet powoli zaczęliśmy się przyzwyczajać, że teraz karmi nas ktoś inny (zwłaszcza, że dostawaliśmy pyszne saszetki, które uwielbiamy), kiedy po czterech dniach nasza pani i pan wrócili. Ucieszyliśmy się ogromnie i biegaliśmy po całym domu okropnie tupiąc. I nawet udało mi się wskoczyć Aleksowi na grzbiet! I pani nam wtedy wytłumaczyła, że nie było ich tak długo, bo byli na urlopie. Nie podoba mi się ten cały urlop, kiedy pani i pana nie ma w domu... Ale na szczęście urlop nie trwa zbyt długo i zawsze się z niego wraca. Macham łapką i do zobaczenia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Każdy zasługuje na kilka dni "oddechu" od codzienności.Wy jako Koty również. Powroty są bardzo przyjemne. Nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńO tak!! Bardzo się z Aleksem cieszymy, kiedy pan i pani wracają do domu, nawet jak nie było ich tylko przez chwilkę...
OdpowiedzUsuńUważajcie,żeby kiedyś przez przypadek nie odjechać daleko z bagażem.Mój podopieczny poszedł do sąsiada mającego firmę transportową i wszedł do transportu. Nie było go 5 dni. Wracał z daleka,bo miał zdarte poduszeczki w łapkach i był bardzo zmarnowany.Dobrze,że wrócił.
OdpowiedzUsuńPani nam opowiadała, że Pedro pewnego razu tak zrobił. Podjechał do nas samochód z jakąś przesyłką dla pana a za dziesięć minut pan dostawca zadzwonił do naszego pana, czy przypadkiem nie zginął mu kot. Okazało się, że Pedro wślizgnął się niepostrzeżenie i buszował między paczkami. Na szczęście ten pan go odwiózł a nie wyrzucił gdzieś po drodze.
UsuńSuper gość.Nie każdy by tak postąpił.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie każdy... Dlatego z Aleksem bardzo uważamy, kiedy ktoś podjeżdża i nie pakujemy się do obcych aut. Zresztą od kiedy Aleks raz jechał z naszą panią nie w koszyczku a tak "luzem" to nawet do naszych aut nie za bardzo chce wchodzić. Chyba mu się nie spodobało...
UsuńObrazy za szybą za szybko się zmieniają
OdpowiedzUsuńI to jest na prawdę ciekawa sprawa... :)
UsuńZastępstwo rodziny w takich dniach nie cieszy.Pewnie czuliście się nieswojo.
OdpowiedzUsuńDosyć dziwnie...
UsuńW takich sytuacjach trzeba zweryfikować swoje zachowanie i przyzwyczajenia
OdpowiedzUsuńJest to trochę niekomfortowe...
Usuńnie wiadomo co się komuś spodoba,i czym można się w danej chwili narazić.
OdpowiedzUsuńDokładnie! A tak wiemy co można a czego nie przy pani i panu.
UsuńUwaga na wszystkie auta,nie tylko te do których można wskoczyć.
OdpowiedzUsuńWiemy, że auta są niebezpieczne i spotkanie z nimi może się źle skończyć...
Usuń