środa, 10 lipca 2013
Myszka odkrywa, że joga pochodzi od kotów.
Dzisiaj rano Pani nasza zrobiła coś dziwnego. Wyciągnęła z szafy taki mały, niewłochaty dywanik (mówi, że to nazywa się mata) i zaczęła się dziwnie wyginać. Patrzyliśmy z Aleksem z niedowierzaniem... A z każdą chwilą nasze niedowierzanie rosło i prawie opadłyby nam szczęki, ale że kotom nie opadają szczęki, mieliśmy tylko bardzo zdziwione pyszczki... Bo nasza Pani... ona wyglądała tak, jakby się myła!!! Wyginała się dokładnie tak, jak robimy to z Aleksem przy wieczornej toalecie przed spankiem. Pani zauważyła nasze zdziwione minki (zwróciła na nas uwagę głównie dlatego, że nie rozrabialiśmy i to ją zdziwiło - tak powiedziała) i wytłumaczyła nam, że ćwiczy i jak chcemy, to możemy się dołączyć. Dalej byliśmy zdziwieni, ale zaczęliśmy z ciekawością obchodzić w koło i obwąchiwać ten dziwny dywanik, który Pani nazwała matą. A że Aleks jest ode mnie dużo odważniejszy (bo starszy) - wszedł na tę matę i zaczął się myć. I wtedy Pani zaczęła się bardzo śmiać i powiedziała, że Aleks też ćwiczy jogę. Nie za bardzo wiem, co to ta joga, ale myślę, że ten kto to wymyślił, musiał mieć dużo bardzo czystych kotów i chciał je naśladować. No bo skąd wpadłby na pomysł takich kocich wygibasów? Macham łapką i do zobaczenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale wygibasy.A gdzie maty dla Was kotów! Więc jak tu dobrze ćwiczyć?
OdpowiedzUsuńAleks to spryciarz. Po co ma mu pupcia przymarzać do posadzki jak może wygodnie leżeć na czymś miękkim i ciepłym. Przy okazji można przywłaszczyć sobie to miejsce i zaznaczyć zapachem i białymi kudłami.
OdpowiedzUsuńUczyć się trzeba,chociaż czasem to trudne.
OdpowiedzUsuńTo co dobre dla ludzi niekoniecznie musi pasować wam kotom.Czasem trzeba to uszanować
OdpowiedzUsuńKoty nie potrzebują jogi,bo robią to na codzień
OdpowiedzUsuńDokładnie! I niektóre pozycje powinny się nazywać inaczej - np. "Kot z głową w górę" a nie jakiś pies nie wiadomo skąd.... :)
Usuń