poniedziałek, 3 lutego 2014

O kocich choróbskach słów kilka





My koty, mając swój domek i swoich ludzi często dożywamy zacnego wieku. Najstarszy na świecie kot miał ponad 30 lat! Niestety zdarza się też tak, że bez względu jak dobrze zajmują się nami nasi ludzie, dopadają nas różne choróbska. Jedne mniej a inne bardziej paskudne. I tak przy chorobie Aleksa pomyślałam sobie, że warto by się dowiedzieć o tych choróbskach czegoś więcej. Bo niestety też często zdarza się tak, ze ludzie nie zauważają, że z ich kotkiem dzieje się coś złego, co wynika głównie z tego, że my koty jesteśmy bardzo dumne i nie dajemy po sobie poznać, że się źle czujemy. Widać to dopiero kiedy choróbsko już porządnie nas dopada.
Chyba "najpopularniejszą" chorobą kotów jest tzw. koci katar. Przypomina on troszkę ludzkie przeziębienie - kot ucieknie z noska i kicha a do tego ma wysoką temperaturę. Można kota wyleczyć z tych nieprzyjemnych objawów, ale na zawsze pozostaje już nosicielem wirusa, który go zaatakował. Ale można też "dmuchać na zimne" i zaszczepić zdrowego kotka, żeby nie złapał nigdy takiego wirusa.
Bardzo straszną i zaraźliwą chorobą jest tzw. koci tyfus, czyli panleukopenia. To straszliwe choróbsko podobnie jak koci katar bierze się z wirusa ale jest dużo groźniejsze, bo może doprowadzić nawet do zapaści i śmierci kota! Na szczęście można temu zapobiec szczepiąc małego kotka przeciwko wirusowi.
W kwestii wirusów wywołujących kocie choroby powiedzieć trzeba też o kaliciwirusach, które prawdopodobnie zaatakowały Aleksa (chociaż nie jest to pewne, bo ja ciągle jestem zdrowa). Są to takie wirusy, które atakują drogi oddechowe kotów i powodują różne paskudne nadżerki (to takie coś, że znika na przykład pół języka). Nie są bardzo trudne do wyleczenia, ale trzeba przeciwko nim szczepić kota co jakiś czas, bo jedno szczepienie nie wystarcza.
Okropną, ale łatwą do wyleczenia chorobą jest świerzb, który najczęściej zagnieżdża się w kocich uszach i powoduje, że te straszliwie swędzą. podaje się na to taką specjalną maść wprost do ucha - uwierzcie mi, nie jest to przyjemne...
Śmiertelną chorobą kotów jest kocia białaczka. Na szczęście nie tak łatwo się nią zarazić, ale kiedy kot jest już zarażony to przestaje jeść, ma gorączkę, chudnie i jest bardzo osowiały. A najgorsze jest to, że nie da się go z tej choroby w żaden sposób wyleczyć.
Jest też choroba, na którą umarł Pedro, kot który mieszkał w naszych ludzi przed nami - przewlekła niewydolność nerek. Bardzo długo nie widać jej objawów a kiedy się je zauważy to zazwyczaj jest już za późno, żeby kota wyleczyć. Niestety tak właśnie było u Pedra. Problemy z nerkami mogą się u kota zrobić ze stresu albo przez zakamienione zęby.
A to jeszcze nie są wszystkie choroby, na jakie możemy zachorować... Dlatego warto czasami pojechać do kociego doktora i nie robić z tego jakiejś wielkiej afery...
Więc apeluję do wszystkich kotów - nie uciekajcie przed wizytą u weterynarza, bo to ZAWSZE jest dla Waszego dobra! Macham łapką i do zobaczenia.

71 komentarzy:

  1. Bardzo obrazowy wykład.To dziw,że jeszcze wszyscy żyjemy(nie wspominam o ludziach,bo u nich jest jeszcze gorzej).Najważniejsze jest znaleźć dobrego lekarza,który umie stawiać dobre diagnozy i bądźmy dobrej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! I ważne są też szczepienia, zwłaszcza jak jest się kotem, który biega nie tylko po domu ale i na zewnątrz.

      Usuń
  2. Choróbsko to szpetna rzecz,ale delikwenta trzeba podtrzymać na duchu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wywołujcie wilka z lasu!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie! Ale dobrze jest wiedzieć, przeciwko czemu wypadałoby kota zaszczepić, żeby uniknąć kłopotów.

      Usuń
  4. Mój znajomy ma 2 koty chore na białaczkę,ale ostro walczy o ich życie.Mówi,że woli nie dojadać,byle jego przyjaciele byli zdrowi.Nie ukrywa że to kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo niestety tak to wygląda - chorowanie zdecydowanie nie jest dla biednych. Brawo dla znajomego za dobre serduszko i wytrwałość!! Jestem pewna, że koty odwdzięczają mu się głośnym mruczandem!

      Usuń
  5. Koci doktor musi Was czasem zobaczyć i nie należy się go bać,oby tylko opiekunowie chcieli Was do niego zabrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Bo najwięcej zależy właśnie od nich.

      Usuń
  6. No niestety nie zawsze wszystko się udaje.Ale nie zapeszajmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądźmy dobrej myśli, żeby "przyciągnąć" dobre rzeczy!

      Usuń
  7. Och,żeby jeszcze umiałyście zjadać lekarstwa jak ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Czasami trzeba wepchnąć tabletkę do pyszczka na siłę... My tak na prawdę wiemy, że to dla naszego dobra i się nie obrażamy...

      Usuń
  8. Obrażalstwo w takich przypadkach nie może być,ale jak to przetłumaczyć na koci język.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak jeżdżę z moim kotem do lekarza,to w drodze powrotnej już szykuje się i myśli jak czmychnąć z auta.Oby jak najdalej od domu.Oby go nikt nie zauważył.Niechętnie wraca nawet na kolację.Chyba,że jest słaby,...ale i tak ucieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo czasami po takim spotkaniu z obcymi ludźmi w obcym miejscu kot potrzebuje pobyć przez chwilę sam na sam ze sobą.

      Usuń
  10. Tak.To cała prawda o kocich zachowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są rzeczy, których nie lubimy i przed którymi uciekamy ale na wszystkie strachy zaradzić można duużą dawką miziania i smakołykiem danym od serca.

      Usuń
  11. Wasza Pani to koci psycholog.Na mojego kota nic nie działało.Ani smakołyki ani mizianie,ani czułe słówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! To to musi być bardzo charakterny kot! Pani mówi, że Pedro, kot który mieszkał z naszymi ludźmi przed nami, taki właśnie był. Że jak był o coś foch to na całego i przez kilka dni... Ja tak nie potrafię, za bardzo chyba lubię przytulanki...

      Usuń
  12. Bo każdy kot ma swój charakterek.Przecież to indywidualiści i nikt im nie podskoczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak to dobrze mieć nieobrażalskiego kota.Zawsze wtedy jest łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pedro widocznie nie ufał całkowicie ludziom,dlatego pozostała w nim cząstka dzikusa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój kot natomiast został znaleziony jak był małym dzikim kociakiem.Zaufał tylko mnie i nawet po kilku latach spędzonych wśród domowników nikomu innemu nie zaufał.Od wszystkich uciekał i nie dawał się pogłaskać.Aż pewnego dnia uciekł i słuch po nim zaginął.Do dziś nie wiem co się stało,ale na zawsze pozostał "'wolnym".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej... Chyba wezwał go "zew wolności". My z Aleksem od urodzenia jesteśmy kotami domowymi a mimo to każdemu z nas zdarzyła się mała ucieczka.

      Usuń
  16. Czy to ucieczka,czy też poznawanie sąsiadów i okolicy?

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzeba przecież wiedzieć gdzie się zamieszkało i z kim się ma do czynienia.Nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak cieplejszy wiaterek wieje to zawsze jest pokusa na nową przygodę.I to powoduje te czasem niechciane ucieczki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Znam to,a to jakiś owad,a to jakiś ptaszek itd..,a dom się oddala.

    OdpowiedzUsuń
  20. I jak tu teraz wrócić? Podobno koty mają nawigację.Kierują się gwiazdami.Ciekawe co robią gdy zachmurzone niebo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. Nigdy nie próbowałam po gwiazdach - zawsze po zapachach :)

      Usuń
  21. Nie zawsze można go wyczuć,czasem przeważają te obce.

    OdpowiedzUsuń
  22. Całe życie trzeba uważać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście,ale bez przesady 'bo wtedy jest się uwięzionym.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z obserwacji wynika,że zwykle dajecie sobie radę i nie trzeba trzymać was za łapkę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Choróbska trzeba dzielnie przezwyciężać i żyć dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że trzeba brać te paskudne tabletki i dostawać zastrzyki...

      Usuń
  26. No niestety,jednym się udaje innym nie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Lepsze syropy niż tabletki.Ale też się je wyczuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty są mądre i mają dobry węch - nie da się przed nami nic ukryć! :)

      Usuń
  28. Trzeba dbać o zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  29. I ta budząca się do życia przyroda.

    OdpowiedzUsuń
  30. I dużo jeść,by dojść do poprzedniej wagi,a ta chyba była imponująca.

    OdpowiedzUsuń
  31. To dużo,ale gdzie mu do 16 jak ostatnio podawali we wiadomościach o najcięższych domowych kotach.Chyba taka waga jest przeszkodą w życiu,tak właśnie mniemam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale taki grubas nie będzie mógł w ogóle chodzić!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Tak to dobre porównanie i pewnie nic mu się nie chce robić ,nie mówiąc o polowaniach i figlach.Szkoda mi go.

    OdpowiedzUsuń
  34. Pewnie chory na cukrzycę.

    OdpowiedzUsuń
  35. Dlatego właśnie nie można przekarmiać kota ani żadnego innego zwierzątka.

    OdpowiedzUsuń
  36. Współczuję tym niedokarmionym.

    OdpowiedzUsuń
  37. Dobrze mieć myślących opiekunów!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  38. Choroba czasem zwycięża niestety.

    OdpowiedzUsuń