sobota, 25 lipca 2015

świerszczący kominek

O tym,że w naszym domu znajduje się kominek już kiedyś Wam opowiadałam. Kominek jest ciekawy właściwie tylko zimą, kiedy jest pełen drewienka a to drewienko się pali i daje ciepło. Dlatego też latem raczej nie zwracamy na niego większej uwagi. Aż do wczoraj. Wczoraj bowiem kominek zaczął świerszczyć... Poważnie, dźwięk był taki, jak wieczorem w trawie na łące za domem... Przyznam, że mnie to zainteresowało i zaczęłam się w ten kominek wpatrywać w poszukiwaniu trawy, która mogła tam przecież wyrosnąć... Okazało się jednak, że żadna trawa w naszym kominku nie wyrosła (a szkoda...), tylko przez komin wpadł do niego świerszcz i nie potrafił się wydostać... Ale dzięki temu przez chwilę mieliśmy jedyny na świecie świerszczący kominek!
Macham łapką i do zobaczenia!

poniedziałek, 13 lipca 2015

Nowy kolega...

Od jakiegoś czasu wyczuwałyśmy na naszym terenie obecność jakiegoś obcego kota... Najpierw pomyślałam, że to nie możliwe ale pewnego wieczora zobaczyłyśmy przez okno, jak na nasze podwórko wchodzi mały czarny kot i czuje się jak u siebie w domu! Wyobrażacie to sobie?! A kilka dni później Betka, kiedy pojawił się znowu, Betka postanowiła się z nim zaprzyjaźnić. Niezbyt mi się to podobało ale musiałam się z tym pogodzić, bo Betka i czarny kot się polubili. I to na tyle, że zaczął coraz częściej do nas przychodzić. A dzisiaj nie uciekł nawet jak pani wyszła do niego! I pozwolił sobie zrobić zdjęcie! Myślę, że to na prawdę może być początek całkiem fajnej kociej przyjaźni...
Macham łapką i do zobaczenia!

wtorek, 7 lipca 2015

O tym jak pan i pani zabrali nam zdobycz

mysz ale kot kot na płocie

Dzisiaj będzie historia o tym, jak pan i pani zepsuli nam polowanie. Wyobrażacie sobie?! I to na dodatek dwukrotnie! Najpierw Becia upolowała sobie jaszczurkę, którą przyniosła na nasze podwórko. I wszystko byłoby fajnie, gdyby jaszczurka nie okazała się nad wyraz waleczna i nie dość, że nie poddała się Betce, to jeszcze zamiast uciekać ugryzła Betkę w nos a potem wczepila się jej w wargę! I tutaj nasz pan, widząc co się dzieje podjął interwencję. A interwencja polegala na odczepieniu jaszczurki od Betki i wrzuceniu jej (jaszczurki, nie Betki) do wiaderka z odrobiną wody. Wyobraźcie sobie jak bardzo Betka była zawiedziona... Chwilę później przyjechała nasza pani, pochwaliła pana, że uratował jaszczurkę (!) i wyniosła ją gdzieś daleko, żeby ta mogla jeszcze trochę pożyć. Tak nam powiedziała. A że Betka była lekko przybita swoim niepowodzeniem w polowaniu, postanowiłam poprawić jej humor i upolowałam nam małą myszkę. Ale jak pani to zobaczyła, od razu nas złapala i poprosiła pana, żeby wziął tę małą biedną myszkę z dala od nas a potem tę myszkę wyniosła, podobnie jak jaszczurkę. Co prawda na pocieszenie dostałyśmy pyszne chrupaczki i pluszowe myszki do zabawy ale i tak się trochę na naszą panią boczyłyśmy... Ale jak wieczorem na naszych miseczkach pojawiło się mięsko, to już nam calkiem przeszło...
Macham łapką i do zobaczenia!

niedziela, 5 lipca 2015

Tęcza

mysz ale kot tęcza




Ostatnimi czasy pogoda nas nie rozpieszczała... Było chłodno jak na czerwiec i prawie cały czas padało. Nie narzekałyśmy, bo przy takiej pogodzie przynajmniej nie jest nam zbyt gorąco i mamy więcej chęci do hasania. A i muchy lataja nisko, więc łatwiej jakąś upolować. Ale po pewnym czasie każda monotonia męczy i cała ta bylejaka pogoda zaczęła nam się nudzić. Aż do dnia, kiedy najpierw bardzo bardzo padało a potem wyszło słoneczko. A kiedy wyszło słoneczko pojawiło się też na niebie takie dziwne kolorowe coś. Bardzo się zdziwiłyśmy, bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałyśmy! Betka wskoczyła nawet na płot, żeby spróbować to dziwne coś powąchać, ale jej się nie udało. A nasza pani, kiedy to zobaczyła zaczęła się bardzo śmiać i powiedziała, że jesteśmy gluptaski. Okazało się bowiem, że to kolorowe coś, co zobaczyłyśmy na niebie nazywa się tęcza, i że to jest światło a światła nie da się powąchać. Na szczęście dało się zobaczyć, bo było bardzo ładne...
Macham łapką i do zobaczenia!