środa, 3 sierpnia 2016

Areszt domowy


Wyobraźcie sobie, że przez ostatnie dwa dni praktycznie nie mogłyśmy wychodzić z domu, bo nasza pani zarządziła areszt domowy! I nie uwierzycie dlaczego! W rynnie na stodole, pod bluszczem, jakieś szalone ptaki uwiły sobie gniazdo. I mimo naszych (moich i Betki) prób ich upolowania - nie dość, że się nie wystraszyły, to jeszcze w gnieździe pojawiły się pisklęta. I to właśnie ze względu na te pisklęta pani zamknęła nas w domu na cztery spusty i wypuszczała tylko na chwilkę wczesnym rankiem. Wcale nam się to wszystko nie podobało, bo to przecież jest nasze podwórko, którego dzielnie bronimy a tu jakieś obce ptaszyska sobie postanowiły u nas zamieszkać i my musimy siedzieć w domu. Obraziłyśmy się z Betką na naszą panią i miałyśmy się do niej już nigdy w życiu nie odezwać ani nie pozwolić się głaskać i przytulać ale okazało się, że przewidziała ewentualność naszej obrazy kociego majestatu i kupiła nam w przeprosiny nasze ulubione saszetki z jedzonkiem, chrupaki i wątróbkę. I przez te całe smakołyki najpierw sobie zapomniałyśmy o naszym obrażeniu się a potem postanowiłyśmy wybaczyć naszej pani, bo ptaszki już odleciały a my spokojnie możemy bawić się na podwórku ile chcemy.

Macham łapką i do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. U nas to samo.Ptaki zagnieździły się w krzakach winogron,więc kontrola musi być.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne te przekupstwo! Proszę częściej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale widzę,że pyszczki smutne.

    OdpowiedzUsuń