wtorek, 20 stycznia 2015

Operacja sterylizacja

Wczoraj miałyśmy bardzo dziwny dzień. Zaczęło się od tego, że rano nikt nie napełnił naszych miseczek! Od razu wiedziałyśmy,że coś się święci, co więcej,że to coś będzie miało dużo wspólnego z wizytą u kociego doktora. I nie myliłyśmy się. Na szczęście dla mnie chodziło o Betkę. Pan i pani zapakowali ją do naszego podróżniczego kontenerka i pojechali. Niedługo wrócili ale bez Betki - to było dziwne... Potem dostałam śniadanko i poszłam trochę pobiegać ale czułam się bardzo nieswojo, więc szybciutko wróciłam do domu a tam nadal nie było Betki. Trochę się zmartwiłam, bo Aleks jak się pochorował, to też znikał na cały dzień z domu... Na szczęście pani powiedziała mi, że Betka pojechała na operację - taką samą, jak rok temu miałam ja. Nie za bardzo rozumiałam, po co nam właściwie te całe operacje - sterylizacje ale pani wyjaśniła mi, że to po to, żebyśmy mogły spokojnie biegać po okolicy i żeby nie gonił nas żaden kocur. I przede wszystkim,żebyśmy się nie męczyły tak jak Becia ostatnio, kiedy miała mruczki i żeby też nie przytrafiły się nam małe kotki. Właściwie niegłupia ta cała sterylizacja... Szkoda tylko, że nie czujemy się zaraz po niej za dobrze... Bo Becie, jak wróciła wieczorem do domu w tym śmiesznym kubraczku (tak, dokładnie tym samym, w który ja zostałam po operacji zapakowana) to bardzo się chwiała i przewracała. Ale na szczęście trwało to niedługo i już w nocy hasałyśmy jak zawsze. Teraz tylko przez tydzień Betka nie może wychodzić na hasanko i musi nosić ten śmieszny kubraczek a potem ma, tak jak ja,spokój na całe swoje siedem kocich żyć.
Macham łapką i do zobaczenia!

16 komentarzy:

  1. A więc stało się.to po prostu trzeba przejść jak np.szczepienie.Trochę bólu i po krzyku.Natomiast kubraczek różowy spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) A kubraczek po starszej siostrze - zostawimy, może znowu się przyda :)

      Usuń
  2. Mruczków nie będzie ,to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tym jak kubraczek przydaje się.Ale powiedzmy sobie szczerze jest ci w nim tak do twarzy jak twojej siostrze.Extra!

    OdpowiedzUsuń
  4. A może by się tak z nim zżyć na stałe.Jest taki kolorowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma o jak własne futro.I to codzienne mycie i czesanie się..Popieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lepiej niż w jakimś dziwacznym kubraczku! :)

      Usuń
  6. A poza tym trzeba wyprostować ten podkulony ogonek.

    OdpowiedzUsuń
  7. No to teraz będzie można hasać gdzie łapki poniosą bez obawy pogryzienia i niebezpiecznych przygód sexualnych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie taki diabeł straszny,to po prostu zabieg konieczny.Wąsiki w górę,będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest całkiem nieźle, czekamy tylko, aż Betce odrośnie futerko :)

      Usuń