sobota, 5 listopada 2016

Pana Kota historia o szukaniu domu

Ostatnio opowiadałam Wam o Panu Kocie, który pojawił się u nas znikąd a Pan i Pani szukali dla niego domku. Najpierw, po trzech dniach spędzonych w stodole nasza Pani wzięła go do kociego doktora na przegląd. Pan Kot okazał się całkiem zdrowym, około trzymiesięcznym kocurkiem. Pani doktor powiedziała, że spokojnie można go zacząć zapoznawać z nami. Nas oczywiście nikt nie zapytał o zdanie więc postanowiłyśmy pokazać nasze niezadowolenie z pominięcia nas przy tej decyzji przez fuczenie i prychanie na nowego kolegę. Wtedy pan i pani zadzwonili do mamy naszego pana, czy nie chciała by towarzysza dla Norci, którą nota bene też jej przywieźli. Oczywiście Norci też nikt początkowo nie zapytał o zdanie a ona bardzo wyraźnie pokazała, że żadnego kociego towarzysza sobie nie życzy. I tym sposobem Pan Kot znowu wrócił do nas. Ale dwa dni później okazało się, że znajomy naszego pana i pani chciałby Pana Kota przygarnąć. Co prawda miał już psa ale młodziutkiego a Pan Kot okazał się bardzo odważny, więc niemalże od razu zaczęli się razem bawić i Pan Kot został. Ale nasza pani i pan przemyśleli sprawę i stwierdzili, że weselej mu będzie z kotami (chociaż z Betką myślimy, że po prostu zdążyli się do niego już przyzwyczaić i bardzo tęsknili) i dwa dni temu przywieźli go z powrotem. I tak Pan Kot został nazwany Hahorek (bo okazał się straszliwym łobuziakiem) i dołączył do naszego stada. Na razie nie przyjęłyśmy go z Betką w pełni - niech sobie nie myśli, że z nami pójdzie mu tak łatwo jak z panem i panią! Ale pozwalamy mu już biegać po mieszkaniu i bawić się naszymi zabawkami. Myślę, że nawet się z czasem zaprzyjaźnimy...
Macham łapką i do zobaczenia!

1 komentarz: