środa, 24 maja 2017

Karma wraca



Nasza Pani zawsze powtarza "nie rób drugiemu co tobie nie miłe, bo karma wraca". Zawsze zastanawialiśmy się o co chodzi z tą karmą, skąd niby wraca i czy w ogóle mówimy o karmie w formie pasztecika z puszeczki czy chrupaków? Nasza pani wyjaśniła nam jednak, że to wcale nie o taką karmę chodzi (chociaż i ta po przejedzeniu się lubi wracać...).
W tym wypadku karma to buddyjskie określenie losu i przeznaczenia a naszej pani dokładniej chodziło o to, że jeśli Pan Kot dokucza mnie albo Betce, to i jemu w końcu stanie się coś nieprzyjemnego. I wyobraźcie sobie, okazało się, że ta cała karma faktycznie wraca! Kilka dni temu po raz kolejny Pan Kot zaczął mi dokuczać tak mocno, że przed nim uciekałam a kiedy zrobiłam unik nie zdążył wyhamować i z rozpędu wpadł do oczka wodnego. Nasz pan twierdzi, że tak szybkiego kota, jak Pan Kot wyskakujący z wody, nie widział jeszcze nigdy.
A kiedy nasza pani zobaczyła co się stało od razu powiedziała "Widzisz łobuzie, karma wraca" i poszła do domu po ręcznik, żeby pomóc trochę Panu Kotu w doprowadzeniu się do ładu. A później, jak zawsze po takich przeżyciach, dostaliśmy wszyscy po solidnej porcji smakołyków a Pan Kot do końca dnia był niesamowicie spokojny...

Macham łapką i do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz