poniedziałek, 26 sierpnia 2013

O różnicy między byciem małym a dużym kotem


Kiedy nasza pani i nasz pan przyjechali po mnie i zabrali do nowego domku, byłam jeszcze bardzo malutka. Taki koci dzidziuś. A w domu był Aleks, który jest ode mnie prawie o rok starszy. I to ludzki rok, czyli na nasze kocie liczenie to tak jakby Aleks miał 18 lat, a ja dopiero 6 miesięcy. Ze względu na to Aleksowi wolno już było samemu biegać po podwórku czy wychodzić do ogrodu sąsiadów - i to nawet w nocy! A ja jako malutki jeszcze kotek ciągle słyszałam "psik psik" i "nie wolno". A przecież za drzwiami jest tyle ciekawych rzeczy!! No i przede wszystkim ta cała natura: muchy, pająki, wiatr, listki - wspaniała zabawa! Ale nie wolno, bo jestem za mała i koniec. Tak samo było ze smakołykami. Aleks mógł jeść moją puszeczkę, ale ja jego chrupek czy surowego mięska albo pysznej wędlinki to nie - bo za mała. Raz wykradłam Aleksowi kawałeczek szyneczki z miski, ale strasznie mnie potem bolał brzuszek i wymiotowałam... Ale muszę przyznać, że są też pozytywne strony bycia "za małą". Kiedy na przykład bawiliśmy się z Aleksem, to nie mógł mnie za bardzo pogonić, bo pani mówiła wtedy "Aleksie, nie wolno tak, Myszka jest za malutka". Albo kiedy coś zbroiłam (na przykład obsikałam kanapę, bo się zupełnie zapomniałam) i pan był bardzo zły i krzyczał, to pani mu powiedziała, że nie może na mnie tak krzyczeć, bo jestem jeszcze malutka i wielu rzeczy, takich jak na przykład niesikania na kanapę,  muszę się dopiero nauczyć. Jednak jak każdy kot cały czas rosnę - jestem już dużo większa niż wtedy, kiedy zamieszkałam w domu z panią, panem i Aleksem. No i więcej mi już wolno - biegam po podwórku przez cały dzień, przechodzę do ogrodu sąsiadów (mogę już całkiem sama!) i nawet ostatnio do późna w nocy mogłam sobie biegać, bo pani miała gościa i siedzieli na zewnątrz. Dostaję też już te same smakołyki co Aleks - pyszną suchą karmę, która cudownie pachnie, surowe mięsko i moje ulubione danie - rybkę! Ostatnio pan przyniósł nam taką pyszną wędzoną - Aleks za nią nie przepada, dlatego często udaje mi się zjeść też jego porcję. I w ogóle nauczyłam się wskakiwać na belki, które są bardzo wysoko! Bycie małym ma swoje plusy, ale myślę, że wolę być coraz większa i potrafić coraz więcej rzeczy. Macham łapką i do zobaczenia.

11 komentarzy:

  1. samotne wyprawy i to podjadanie od kolegi z miski to fajna rzecz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Zwłaszcza, że Aleks już się nauczył mnie nie odganiać ze swojej miski, tylko się ze mną dzieli :D

      Usuń
  2. uważaj na te bóle brzuszka i lepiej skup się na swojej misce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, jeśli w Aleksa miseczce będą smaczniejsze kąski???

      Usuń
  3. No to nie wiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Maluchowi zawsze się upiecze jak coś zmaluje,a jak się jest starszym trzeba bardziej uważać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, bo im jestem starsza tym mniej sprawek uchodzi mi na sucho...

      Usuń
  5. I to się nazywa wychowanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile mierzysz? Proszę zamontować miarę,bo nie mogę kontrolować przyrostu!!!

    OdpowiedzUsuń