niedziela, 28 lipca 2013

Kocie menu...






Muszę się przyznać, że jesteśmy z Aleksem ogromnymi łasuchami. I że nasi pani i pan bardzo o nas w kwestii jedzenia dbają. Bo zawsze mamy miseczkę ze świeżą wodą (zwłaszcza jak jest gorąco na dworze), miseczkę z odrobina mleczka (to dla mnie, bo Aleks nie lubi), miseczkę z chrupkami, które uwielbiamy oboje, a do tego każde z nas ma swoja miseczkę, do której o odpowiednich porach nakłada się puszeczkę. Nie powiem, puszeczki dostajemy przeróżne i pani bardzo dba o tę różnorodność. Dlatego bardzo się denerwuje, kiedy wybrzydzamy i nie chcemy jeść czegoś, co jeszcze kilka dni temu wsuwaliśmy, aż nam się uszy trzęsły. Ale to nie wynika wcale z naszej złej woli! To po prostu zależy od dnia. Bo są takie dni, kiedy wylizujemy do czysta miseczki z daniem z ryby, a potem są takie, kiedy ryba nam absolutnie nie smakuje, za to wcięlibyśmy na przykład puszeczkę z drobiem. Pani mówi wtedy, że jesteśmy wstręciuchy wybrzydziuchy i nic innego nam aż do wieczora nie da. Ale zawsze daje się przekonać naszym miauczeniem i przymilaniem, kiedy tylko pojawia się w okolicach lodówki i w końcu daje nam coś innego. A czasami nawet dostajemy smakołyki! I to jakie! Aleks dostaje takie specjalne chrupki, żeby nie zbijały mu się kłaczki w brzuszku (wspominałam o tym przy pisaniu o kociej higienie) - to i mnie zawsze udaje się na takiego chrupka załapać. Poza tym zdarzają się takie dni, kiedy dostajemy jakąś rybkę albo jeszcze lepiej - surowe mięsko! Nie zdarza się to za często, bo by nas potem bolały brzuszki. Tak mówi pani i ja jej wierzę, bo jak raz, mimo ostrzeżeń pani, zjadłam od Aleksa kawałek szyneczki,to potem chorowałam. Ale że rosnę i jestem coraz większa, to ostatnio pani dała nam po odrobinie mielonego mięska (bo robiła spaghetti) i to nam bardzo, ale to bardzo smakowało! I dlatego bardzo kochamy naszych ludzi - bo dają nam przeróżne pyszności i nigdy nie mamy pustych miseczek ani tym bardziej pustych brzuszków. Bo najedzony kot, to szczęśliwy kot! Macham łapką i do zobaczenia.

11 komentarzy:

  1. Ale Wam dobrze.Wyżerka lepsza niż w najlepszym hotelu.Uwaga! Może zacząć brakować miseczek na kolejne potrawy.Teraz już wiem dlaczego Brat jest taaaki duży.Szczęściarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, na jedzonko nie możemy narzekać - dostajemy puszeczkę, chrupki, frykaskowe chrupki (te, które są specjalnie dla Aleksa, żeby nie robiły mu się w brzuszku kłaczki), mleczko a czasem nawet dobrą rybkę albo kurczaczka! Dlatego też rośniemy jak na drożdżach i mamy tyle energii do łobuzowania.

      Usuń
  2. Podpowiem Ci coś. Spróbuj trochę kuchni wegetariańskiej, a mianowicie gotowanej marchewki, fasolki z masełkiem, pokrojonego pomidorka lub rozgniecionego miękkiego kalafiora. Napisz jak ci smakowało.pozdrawiam i całuję w mordkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks lubi warzywka. Ja tam wolę mięsko albo szyneczkę... :)

      Usuń
  3. Szkoda,że nie ma specjalnych restauracji dla kotów,ale co tam w domu jedzenie jest najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm... Zwłaszcza jak pan i pani dają smakołyki...

      Usuń
  4. Karta dań? Można zamawiać i wybrzydzać? To chyba za dużo szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ilość miseczek jest imponująca.

    OdpowiedzUsuń
  6. chrupki na kłaczki są podobno bardzo dobre.mój poprzedni kot szalał za nimi.

    OdpowiedzUsuń